12 listopada 2013

Zmywanie (one-shot, Huntik, Zhante)

         Gdyby ktoś ułożył listę rzeczy, których Zhalia Moon nienawidziła najbardziej na świecie, na pierwszym miejscu wylądowałoby zmywanie. Stając przed wmontowanym w blat zlewem wypełnionym ogromną ilością kubków, filiżanek, talerzy i sztućców, zaczęła odczuwać gwałtowną potrzebę wymordowania całego nędznego świata. Nie potrafiła się nawet zmotywować, by dotknąć płynu, stała i patrzyła z mieszaniną obrzydzenia i niechęci, zastanawiając się, czy zna jakieś zaklęcie, które wyczyściłoby naczynia albo przynajmniej nie zniszczyło.  Wzięła w końcu gąbkę i płyn do mycia, oblała wszystko zielono-niebieską, lepką cieszą i westchnęła ponuro, prawie że teatralnie.
         Musiała znosić cholerną rudą Scarlett Byrne przez cały dzień, musiała znosić narzekania Sophie, musiała znosić paplaninę Loka, musiała znosić cały ten radosny harmider panujący w drużynie, a na koniec dnia pani Lambert poprosiła ją o zmywanie. Mogła robić wszystko. Odkurzać, wycierać, prać, zamiatać, nawet gotować, chociaż pewnie by wszystkim potruła, ale nie zmywać.
         - Pomóc?
         Dante Vale stał w drzwiach kuchni, uśmiechając się zadziornie. W odpowiedzi tylko zmarszczyła brwi. Nie miała najmniejszej ochoty patrzeć na jego idiotyczny uśmieszek, zwłaszcza, gdy przed nią roztaczała się wizja dotykania tych obrzydliwych, brudnych naczyń.  
         - Poradzę sobie.
         - Czy ty zawsze musisz radzisz sobie sama?
         - Czy ty zawsze musisz się narzucać?        
         - Ponawiam pytanie. Pomóc ci?
         - Ponawiam odpowiedzieć. Nie.
         Dante miał zamiar nonszalancko założyć nogę na nogę, skrzyżować ręce na piersi i patrzeć na nią spojrzeniem, od którego kobiety wilgotnieją. Ku jego zdumieniu, blat okazał się mokry i nawet nie usiadł dobrze, a już podskoczył z mokrą plamą na spodniach.
         - Dlaczego?
         - Bo ja nie jestem panną z Casterwillów, która nie potrafi wykonać najprostszych prac domowych - wyjaśniła.
         Milczał. Kątem oka obserwował jak powoli rozprowadza pianę po talerzy, potem spłukuje i sięga po kolejne naczynie. Nagle jakaś część jego duszy, która pozostała mu z dzieciństwa, część złośliwego figlarza, podsunęła mu myśl.
         - Zhalio - powiedział przymilnie. - Spójrz na mnie.
         Gdy odwróciła twarz w jego stronę, obrzucając go znudzonym, a może trochę zirytowanym spojrzeniem, wziął na dłoń trochę piani i rzucił jej prosto w twarz. Zamarła, oblepiona białą, intensywnie pachnącą mazią i przez chwilę w ogóle się nie ruszała. Rozdziawiła usta i mrugała, próbując ogarnąć gwałtowną złość, która ogarniała ją z każdą sekundą. Dante Vale natychmiast pożałował nierozsądnego czynu.
         - Popełniłeś duży błąd, V a l e – syknęła przez zaciśnięte zęby i chociaż brzmiała złowrogo, nie mógł się jej bać, gdy miała brodę z piany niczym święty Mikołaj. - Bardzo duży błąd.
         Złapała jeden z kubków wypełnionych wodą z płynem i wylała mu na koszulkę. Odskoczył, ale i tak miał już brudną i mokrą górę stroju. Ciecz spływała mu po bluzce i spodniach, skapując na podłogę.
         - Nie powinnaś była tego robić, M o o n - powiedział powoli, starając się, by słowa zabrzmiały groźnie. Przez tłumiony śmiech wcale nie wyszło.
         Zanim zdążył odwdzięczyć za plamę na koszulce i spodniach, ona już ochlapała go pianą. Nie pozostawał jej dłużny, błyskawicznie zabrał miskę i wylał jej cały płyn i wodę na głowę. Aż się zatrzęsła ze złości, wzięła garść piany i wrzuciła mu za koszulkę. Spróbował ja uchwycić, ale się wywinęła, omal nie poślizgując się na mokrej podłodze.
         Zhalia niespodziewania złapała go za nadgarstek i pociągnęła w dół. Nieprzygotowany na atak, pochylił się, a wtedy ona puściła jego rękę i złapała kark. Drugą ręką schwyciła butelkę z płynem i wylała mu całą zawartość na włosy. Krzyczał jak panienka i próbował się wyrwać, ale ona tylko śmiała się triumfująco. Mimo całej sytuacji, Dante Vale wciąż myślał, że nigdy nie słyszał równie pięknego śmiechu.
         Gdy go puściła, porwał butelkę z wodą truskawką i wylał jej na ubrania. Pisnęła, bo woda była bardzo zimna i natarła na niego. Zanim zdążyła się rzucić z pięściami, przejechała się na kałuży i poleciała na niego.
         Zdyszani, mokrzy i pokryci pianą dłuższą chwile leżeli na kuchennych płytkach.
         - Kto wygrał? - szepnęła między jednym głębokim oddechem a drugim.
         - Nie wiem. - przewrócił się na bok, uniósł, wsparł na łokciu i spojrzał na jej roześmianą, czerwoną od zmęczenia twarz.
         - Kiedy dogrywka? - spytała prowokująco.
         - Tego też nie wiem - przyznała.
         Nie mogąc powstrzymać nagłej pokusy pochylił się i złożył na jej czerwonych ustach krótki pocałunek. Delikatny, szybki, niepełny, taki jak cała ich zabawa, pieszczotliwy i zabawny. Gdy się odsunął, miała minę podobną do tej. gdy ochlapał ją pianą. Zastanawiał się, czy da mu w twarz, czy tylko wygranie. Milczenie stało się bardzo uciążliwe.
         - Co jest? Żadnych uwag, złośliwych komentarzy? - spytał niepewnie. - Żadnych obraz?
         - Fatalnie całujesz - powiedziała beznamiętnie. - To chciałeś usłyszeć?
         - Nie wiem.
         - A ja wiem, że nie.
         Jednym sprawnym ruchem zmusiła go do położenia się płasko na plecach i sama usiadła koło niego, pochylając się i mocno całując. Był dużo dłuższy od poprzedniego, namiętny i spragniony. Szukając w ustach drugiej osoby spełnienia, ukojenia i rozkoszy, trwali tak, skupieni i zakochani.
         - Wreszcie - mruknęła usatysfakcjonowana Zhalia.
         - Co "wreszcie"?
         - Wreszcie mnie pocałowałeś.

         - Moja kuchnia! – Pani Lambert spojrzała na nich zdumiona, z wrażenia aż zasłoniła dłonią usta. I wcale nie chodziło o to, że leżeli na sobie, ale o szafki pokryte pianą, o morką podłogę i płyn wylany na blacie. 

10 komentarzy:

  1. Jak dzieci :D trochę to do nich niepodobne bo Zhal to jakby kij połkneła, ale słodkie na swój sposób :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ukrywam, mam słabość do głupich zachowań dorosłych. Jeśli chodzi o Zhal, to na drugi raz bardziej się po staram, żeby nie wyszła "za sztywna". Pozdrawiam.

      Usuń
  2. Anonimowy20:25

    Słodkie DxZ to bonus, ale może dorzucisz ciąg dalszy? Już gdzieś czytałam to opko, zgaduję, że Anna Greta to Flawia? Opowiadanie super, czytałam to długie opko, ale nawet nie zdążyłam skomentować, bo bardzo szybko pojawiało się nowe, no nieważne też jest świetne. Czekam na new. Pozdrawiam Lisa ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bingo, posługuję się teraz innym pseudonimem.
      Nowość pewnie gdzieś środa/czwartek, ale zobaczymy. Kontynuacji tego raczej nie będzie, bo to taka jednorazówka, trochę przesłodzona, trochę naciągana.
      Dziękuję za komentarz i pozdrawiam.

      Usuń
  3. Anonimowy20:28

    PS musiałam użyć się jako anonim, bo coś nie chcę zadziałać a teraz nie mam czasu żeby to rozkminić, ale zawsze gdy będę komentować podpiszę się ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie no, spoko :)
      System jest prosty; jeśli nie masz kąta, możesz używać Anonimka albo wybrać opcję Nazwa/adres url. Wtedy podajesz swój pseudonim i jeśli chcesz, adres bloga w wyznaczonych miejscach i już.

      Usuń
  4. Carmen17:53

    Słodkie. Też nie lubie zmywać, dlatego zażądałam zmywarki. xD. Genialne.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dostałaś? ^^ Ja męczę się nad zlewem albo uciekam, gdy burdnych naczyń robi się zbyt dużo. Dziękuje za komentarz :)

      Usuń
  5. Boskie, no nic jak tylko chwalić... Cała Zhalia... Widać, że jesteś w temacie, a ja jeszcze nie przeczytałam całego bloga. Co robić, co robić, kiedy czas tak szybko leci, że się na nic nie ma czasu

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy22:05

    Czytam to po raz któryś? Nieee, wcale...

    OdpowiedzUsuń

Widzisz jakieś błędy? Akcja jest za szybka albo za wolna? Za długie, za krótkie zdania? Ignoruję kanon albo przekręcam jakieś fakty? Daj znać, będę bardzo wdzięczna. Uczę się pisać i każda wskazówka jest na wagę złota, dziękuję za każdą krytykę, zniosę nawet najsurowszą ocenę, śmiało. Każda krytyka jest dla mnie na wagę złota :) Serdecznie dziękuję za komentarze, w razie czego - odpowiadam prawie na każdy.
Koniecznie daj znać, które opowiadanie ma być jako następne! :)