Następne
miesiące upływały Katarze tak szybko, że nie nadążała ich liczyć. Całe
przedpołudnia spędzała z Hamą, która nie tylko okazała się wspaniała
nauczycielką, ale także przemiłą osobą. Częstowała ją gulaszem, pozwalała
oglądać kilka pamiątek przywiezionych z rodzinnego plemienia, czasami chodziły
na spacer.
-
Pracuję w pałacowej stajni – wyjaśniała Hama, urywając płatki żółtemu kwiatu. –
Po ucieczce długo ukrywałam się w lasach, a potem stwierdziłam, że najciemniej
jest pod latarnią. Żaden mag wody nie zbliżyłby się do Pałacu.
-
Sprytne – stwierdziła wesoło Katara, wieszając się na ramieniu Hamy.
Stopniowo
umiała coraz więcej. Umiała stworzyć strumień wody, zamrozić lub rozmrozić lód,
ochronić się przed deszczem, a ostatnio prawie udało jej się wyciągnąć wodę z
trawy. Czuła się niemal jak mistrzyni, ale Hama nigdy nie była do końca
zadowolona; często kręciła nosem i mówiła, jakby do siebie, „Jeszcze nie jest gotowa”.
Popołudniem
wracała do Pałacu, gdzie już czekał na nią Zuko. Czasami, po treningu, nie
miała już nawet siły na zabawę. Królowa Ursa nie zwróciła uwagi na jej dziwne
nieobecności; cieszyła się, że Katara bez przerwy się śmieje, pełna życia i
pewna jak nigdy przedtem. Rzadziej wypytywała o powrót, co ulżyło Królowej.
-
Gdzie przepadasz na całe dnie? – spytał Zuko, gdy padli zmęczeni na trawnik po
długiej bieganinie. Drobna służąca pognała do kuchni po dzbanek soku z liczi.
-
Odwiedzam przyjaciółkę – odparła krótko Katara. Na wszelki wypadek nie
wspominał w Pałacu o Hamie, żeby uniknąć niewygodnych pytań i nie przysporzyć
jej problemów. – Zresztą, ty masz wtedy lekcje ze swoim nauczycielem.
-
To kretyn – podsumował Zuko. – Wolałbym bawić się z tobą.
-
Azula go lubi – zauważyła Katara.
-
Bo on ją ubóstwia. Mógłby całować ziemie pod jej stopami – stwierdził Zuko z
niesmakiem. – Bo ona taka królewska, miła i dobrze wychowana – zaczął
przedrzeźniać służalczość starego nauczyciela.
Katara
zachichotała i szturchnęła przyjaciela.
-
Jutro rano przyjdzie Mai, nasza przyjaciółka. I Ty Lee, pamiętasz? Poznałaś ja
w cyrku.
-
Ta akrobatka?
-
Będziemy się bawić? Dołącz do nas – poprosił tak ujmująco, że Katara nie mogła
się nie uśmiechnąć.
-
Daj spokój – odmówiła, ale zabrzmiało to bardzo niepewnie. – Tam będą same
szlachcianki. No wiesz. Księżniczki. Ja nie pasuje.
Zuko
wzruszył ramionami, wstał i otrzepał spodnie.
-
Dla mnie jesteś księżniczką – stwierdził prosto z mostu. – Bardziej od Azuli.
Przyjdź, będzie fajnie.
Katara
uśmiechnęła się leciutko, spuszczając wzrok. Czuła, że tym razem będzie musiała
przełożyć spotkanie z Hamą.
Królowa
Ursa przygotowała dla mnie nową sukienkę specjalnie na piknik. Była tak
odświętna, że bałam się ją założyć, przekonana, że zaraz nadszarpnę złotą
koronkę albo się pobrudzę. Azula patrzyła, jak Królowa zaplata mi warkocz z
przerażającą nienawiścią, jakby chciała się na mnie rzucić i wyrwać mi
wszystkie włosy. Gdy matka na nią zerknęła, odwróciła się napięcie i znikła,
prychając wściekle.
-
Nie mam pojęcia, co się z tym dzieckiem dzieje – westchnęła cicho Królowa Ursa.
W
ogrodzie przygotowano prawdziwą ucztę – rozstawiono czerwony namiot, wielkości
czterech igloo, a w środku czekały dwa stoły suto zastawiano. Przyglądałam się
temu z nieskrywanym zdziwieniem. Na Południu, gdy dzieci chciały się spotkać,
po prostu się odwiedzały, nie potrzebowały uświetnień i dekoracji, by dobrze
się bawić.
-
Berek! – Zuko trzepnął mnie w plecy znienacka, kiedy wpatrywałam się w namiot.
Pisnęłam i rzuciłam się w pogoń, zapominając, że mam na sobie najładniejszą
sukienkę ze wszystkich. Był szybki, ale ja sprytniejsza – dopadłam go za
następnym drzewem.
Przewrócił
się ze śmiechem i pociągnął mnie za sobą.
-
Wygrałam! – zawołałam.
-
Chciałabyś!
-
Gra się jeszcze nie skończyła – usłyszeliśmy znienacka. Zerwałam się, słysząc znajomy,
piskliwy głosik. Ty Lee celowała w nas palcem, uśmiechając się szeroko. – I to
ja wygram!
Zuko
zmrużył oczy, nie przestając się szczerzyć. Przyjął wyzwanie.
-
Berek! – klepnął ją w rękę i ruszył w stronę jeziora. Zanim Ty Lee mnie
dosięgnęła, rzuciłam się do biegu w drugą stronę. Dziewczynka nie ruszyła za
żadnym z nas – wspięła się na drzewo i przeszła po gałęzi, przeskakując na
kolejne. Zuko, który zatrzymał się kilkanaście metrów dalej, nawet jej nie
widział. Ludzie tak rzadko patrzą w górę.
Uśmiechnęłam
się i już miałam do niego krzyknąć, gdy zobaczyłam kolejną osobę. Przy Królowej
Ursie stała elegancka pani w czerwonym kimonie, a przy niej wyprostowana jak
struna córka z idealnie równymi włosami. Nie odzywała się, czasem tylko
przytakiwała. Nie dołączyła, jak Ty Lee, do zabawy, tylko czekała na pozwolenie
matki.
Nie
ośmieliłam się do niej zawołać; wydawała się zbyt odległa, zbyt idealna.
Ty
Lee z gracją tancerki zeskoczyła na dół, wprost na ramiona Zuko, krzycząc, że
teraz to ona wygrała. Nawet nie zdążył wyplątać się z jej uścisku, gdy rozległ
się ostry krzyk Azuli.
-
Starczy tych głupich popisów – zawołała głosem nieznoszącym sprzeciwu. Z
jakiegoś powodu, zarówno Ty Lee jak i Zuko, natychmiast się jej
podporządkowali. Ja, chcąc nie chcąc, również. Azula spojrzała na nas z
zadowoleniem. – Mai, ty też! Nie stój z boku!
Dziewczynka
z idealnie prostą grzywką bez słowa stanęła przy Zuko. Dopiero teraz zdałam
sobie sprawę, że nie jest onieśmielona – jest po prostu znudzona. Ożywiła się
tylko na moment, gdy Zuko się do niej uśmiechnął.
-
Bawimy się w strącanie jabłek – zarządziła Azula. – Potrzebuję ochotnika – i,
nie czekając na odpowiedź, wskazała palcem Mai. Dziewczynka posłusznie stanęła
nad stawem i skrzyżowała ręce na piersi.
Azula
zniknęła w dalszej części ogrodu, a po chwili wróciła ze świeżo zerwanym
jabłkiem. Stanęła na palcach i ustawiła je na czubku głowy zdezorientowanej
Mai.
-
A teraz trzeba zrzucić jabłko. O tak! – krzyknęła i machnęła dłonią.
W
mgnieniu oka płomień wystrzelił z jej wyprostowanych palców i zajął ogonek
jabłka. Mai pisnęła głucho, a Ty Lee zamarła z przerażenia.
Nie
było chwili do stracenia; zanim rozsądek zdążył się odezwać, skupiłam się i już
niemal wytworzyłam strumień wody, gdy Zuko mnie uprzedził. Rzucił się na Mai i oboje
wpadli do stawu.
Azula
wybuchnęła śmiechem, Mai wyglądała, jakby zaraz miała wybuchnąć, a Ty Lee wciąż
była oszołomiona. Tylko Zuko trwał bez ruchu, wpatrując się w jeden punkt. Gdy
uniósł wzrok i spojrzał mi w oczy, zrozumiałam, że zobaczył – zobaczył moją
magię wody.
Skoro
poznał mój sekret, będzie drążył, będzie chciał, bym pokazała mu sztuczki. A
wtedy wyda się, że chodzę na lekcje do Hamy, że ona uciekła z więzienia…
Wciągnęłam
ze świstem powietrze.
yayayayay! ayayay! to się prorobiło. Kataro...
OdpowiedzUsuńA porobi się jeszcze bardziej :D
UsuńDzięki za komentarz :*
Super! Super! Cudo *_________________* Wspaniałe te rozdziały, masz ogromny talent! Cieszę się, że tak często wstawiasz rozdziały! Są wspaniałe.
OdpowiedzUsuńAjajaj... Katara wpadła. Mam nadzieję, że tylko Zuko zauważył, że Katara posługuje się magią wody. Przeczytałam rozdział i naszła mnie ochota n obejrzenie po raz kolejny "Legendy Aanga". Ogólnie, to zaczynałam od drugiego sezonu, więc myślę, że mogę obejrzeć pierwszy :P Niby wiem, co tam było, bo oglądałam film, ale zawsze lepiej obejrzeć oryginał ;)
Założę się, że Katara zepsuła sukienkę :P Ale myślę, że w bogatym Narodzie Ognia, takie rzeczy nie są czymś strasznym xD
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału!
Mam nadzieję, że Zuko nie będzie naciskał na Katarę, ale raczej będzie. W końcu to Zuko. Nie lubię Azuli... Ale też współczuję jej, że trafiła do psychiatryka :\
To będzie chyba tyle xD
Pozdrawiam!
NMBZT!!
Idka :*
Ja Legendą Aanga mogę oglądać w kółko i w kółko, nie znalazłam innej tak dobrze zrobionej kreskówki. Oj, film jest nędzny! Tak zniszczyli cały materiał, pominęli mnóstwo faktów, sezon pierwszy naprawdę jest wart obejrzenia sam dla siebie :) Obejrzyj koniecznie!
UsuńDziękuję Ci bardzo za komentarz, nawet nie wiesz, jak się cieszę, że się podobało :) Pozdrawiam i ściskam mocno :*
Ciekawe co teraz Katara powie dla Zuko, jak się będzie tłumaczyła, choć myślę, że wcale nie musi. Pod warunkiem, że nikt inny tego nie zobaczy. Cieszę się, że w końcu ktoś poznał jej sekret. W końcu ktoś musi chronić ją w przyszłości przed Hamą. Katara nie musi się martwić. Nawet jeśli Zuko będzie ją naciskał, myślę, że nie zdradzi jej sekretu i chętnie poprzygląda się postępom jakie robi jego przyjaciółka. W końcu jest jeszcze mały i słodki.
OdpowiedzUsuńAzula, jak ja jej nie nawidzę. Uwielbiam czarne charaktery, ale ona działa mi totalnie na nerwy. Dziwi mnie, że wszyscy są jek tam podporządkowani. W końcu wszyscy razem mogliby się jej postawić, ale cóż, to księżniczka Naroodu Ognia.
Opowiadanie wciąga mnie z każdym rozdziałem bardziej - z resztą jak każde Twojego autorstwa, które czytałam - i liczę, że szybko pojawi się nowy rozdział.
Ściskam serdecznie i czekam na ciąg dalszy. ;*
Obawiam się, że Katara będzie musiała sama sobie z Hamą poradzić, Zuko wtedy będzie daleko, w swojej samotnej tułaczce.
UsuńJa akurat zawsze rozumiałam, czemu wszyscy jej słuchają, ma taki dominujący, terroryzujący charakter, że ja sama bym jej posłuchała, taki naturalny odruch.
Bardzo mnie cieszą Twoje słowa, jejku, dziękuję Ci za taki ciepły komentarz :* Pozdrawiam!
Rozdział świetny, w ogóle kocham ten moment nad fontanną, a z Katarą jest jeszcze lepszy. Nie wiem co myśleć o tym, że Zuko się dowiedział. Pożyjemy, zobaczymy.
OdpowiedzUsuńTeż uwielbiam tą scenę, w ogóle retrospekcje Zuka uważam za świetnie zrobione :) Bardzo się cieszę z komentarza i dziękuję ślicznie :*
UsuńNie mogę się doczekać kolejnego rozdziału ;33. A ten był poprostu superrrrrr. Tylko krótki ;ccc życzę DUŻOOO weny i mam małe pytanko ile teraz katara ma lat??
OdpowiedzUsuńWiesz, że nigdy nie zastanawiałam się nad dokładnym określeniem wieku postaci? Myślę, że jakieś dziesięć, może dziewięć :)
UsuńNowy rozdział na koniec kwietnia/początek maja :)
Dziękuję za komentarz :**
Kocham to opowiadanie tak jak Zuko i Katare. Mam nadzieję, że następny rozdział pojawi się szybko. Pozdrawiam!!!!
OdpowiedzUsuńTeż shippuje Zutarę <3 Strasznie się cieszę, że Ci się spodobało i dziękuję serdecznie :*
Usuń