11 lutego 2015

Światło 05: Magia wody (Avatar: Legenda Aanga)

            Katara stała jak sparaliżowana, nie mogąc się ruszyć. Szumiało jej w głowie, momentalnie utraciła całą zdolność logicznego myślenia. Słyszała spokojny, napominający głos Królowej Ursy, proszący ją, by nie ujawniła swoich zdolności. Przeklinała własną głupotę i nieuwagę. Co z nią teraz będzie? Uznają za niebezpieczną i zamkną z powrotem… Wzdrygnęła się na wspomnienie ciemnej celi na statku Najeźdźców z Północy.
            Kobieta była wysuszona i paskudna, wyglądała, jakby coś ją zdeformowała; miała krzywe ramiona, chude dłonie, obwisłe policzki i szeroki, przerażający uśmiech. Katara cofnęła się kilka kroków, gorączkowo próbując wymyślić, co trzeba powiedzieć.
            - Chodź ze mną – powiedziała cicho staruszka.
            Katara nie ośmieliła się sprzeciwić. Sztywno ruszyła za kobietą, powłócząc nogami. Jak mogła być taka głupia! Królowa Ursa ją ostrzegała! Teraz nawet jej tu nie było, nie mogła stanąć w obronie Katary.
            Starucha poprowadziła ją na podwórze. Katara nigdy wcześniej tu nie była. Zdążyła poznać oczami Zuka, oczami księcia. Nikt nie pokazywał jej pomieszczeń służby, zwłaszcza tych bocznych, oddalonych od królewskich komnat.
            W ciemnej komórce pachniało znajomo. Katara wciągnęła nosem duszne powietrze, uświadamiając sobie, że w rondlu nad kominkiem wrze potrawka, taka sama, jaką gotowała mama, taka sama, jaką jadło się na Południu.
            Staruszka usiadła po turecku na wyliniałym dywanie i uśmiechnęła się.
            - Nikt tu nie lubi mojej kuchni. Nie znają się. Ale ty pewnie nie odmówisz?
            Katara nie ośmieliła się odezwać. Czego chciała od niej ta dziwna kobieta?
            Staruszka nałożyła potrawki do dwóch metalowych miseczek, jedną podała dziewczynce, a drugą wzięła sobie.
            - Myślałam, że plotki o przybłędzie z Południa są wyssane z palca – kontynuowała. – A tu proszę. Całkiem nieźle sobie radzisz. Ktoś cię uczył?
            Katara pociągnęła łyk gęstej, tłustej zupy i omal się nie zachłysnęła. Żadne wykwitnie dania z Pałacu Ognia nie mogły dorównać domowemu jedzeniu. Ale skąd…
            - Dobre, co? – zarechotała staruszka, ukazując zżółknięte zęby.
            - Kim pani jest…? – wydusiła w końcu Katara.
            Nagle metalowa miseczka wyślizgnęła jej się z palców. Zanim zdążyła zareagować, zupa rozlała się po starym, plecionym dywanie. Staruszka tylko się uśmiechnęła, nie oczekując żadnych przeprosin. Uniosła tylko dłoń, a zupa – kropka po kropli – uniosła się w górę i posłusznie wróciła do miski.
            Katara rozdziawiła usta, a kobieta tylko wybuchnęła śmiechem, ubawiona jej miną.
            - Pani jest magiem wody!
            - Tak jak ty.
            Katara wciągnęła ze świstem powietrze, nie mogąc uwierzyć własnym oczom. Dopiero teraz zauważyła, że kobieta ma śniadą cerę i niebieskie oczy, tak charakterystyczne dla ich Plemion. Chociaż miała milion pytań, zrezygnowała ze wszystkich i po prostu rzuciła się wyściskać nowopoznaną przyjaciółkę.
            Kobieta wybuchnęła śmiechem, ale mocno objęła dziewczynkę.



            - Byłam ostatnim magiem wody w naszym Plemieniu – opowiadała cicho Katara, siedząc tuż przy Hamie, bo takim imieniem przedstawiła się staruszka. – Któregoś dnia zaczął padać czarny śnieg…
            - Symbol narodu ognia – mruknęła ponuro Hama.
            - Przybyli żołnierze Narodu Ognia i zabrali mnie z domu – szepnęła Katara i odczekała chwile, oddychając głęboko. Była dumna, że głos jej się nie załamał. Po chwili podjęła znów: - Królowa Ursa mi pomogła i od tamtej pory mieszkam w Pałacu.
            - Pomogła ci? – powtórzyła Hama.
            - Obiecała, że pomoże mi wrócić do domu. Może i tobie – Katar uśmiechnęła się szeroko, biorąc pomarszczoną, plamiastą rękę Hamy w swoje małe ręce.
            - I ty jej wierzysz?
            - Oczywiście. Królowa Ursa nie okłamałaby mnie – odparła Katara z rozbrajającą ufnością. Hama spojrzała na nią dziwnie.
            - Kiedy masz wrócić do domu?
             - Kiedyś.
            Twarz Katary stężała, gdy zdała sobie sprawę, że Hama uważa ją za głupią i naiwną. Zagryzła wargi. Obietnica powrotu stawała się coraz bardziej mglista, a Królowa zwyczajnie unikała tematu, ale… Musiała wierzyć. Po co innego jej pozostało?
            - A ty, Hamo? Jak się tu dostałaś?
            Oczy staruszki stały się szkliste i niewidzące.
            - Tak jak ty, dziecko – westchnęła. – Kiedyś na naszej ziemi było wielu utalentowanych magów, ale gdy nadeszła wojna, nasze szeregi błyskawicznie topniały. W końcu zabrali  i mnie i zamknęli w więzieniu Narodu Ognia, daleko stąd, na wyspach. Trzymali nas w drewnianych barkach, nie dopuszczając żadnej wilgoci. Powietrze było tak suche, że ledwo mogliśmy oddychać. Żadnej wody. Żadnego źródła magii.
            Katara aż się wzdrygnęła. Czy i ją czekałby taki los, gdyby nie Królowa Ursa?
            - Jak uciekłaś? – spytała.
            Hama spojrzała na nią z mocą. W jej oczach czaił się straszny mrok.
            - Przechytrzyłam strażników – powiedziała zachrypniętym głosem. – Kiedyś cię nauczę – obiecała i wybuchnęła śmiechem, którego Katara nie potrafiła zrozumieć, więc tylko nerwowo się uśmiechnęła.
            - Miałaś wielkie szczęście – stwierdziła Hama pustym głosem. – Chyba jesteś jedynym wyjątkiem, nad którym zlitowali się ci dranie. Większość magów z naszego Plemienia pomarła w tamtych więzieniach.
            Katara spojrzała na nią smutno i uścisnęła dłonie.
            - Ale my wrócimy do domu. Przecież Królowa Ursa obiecała. Zabiorę cię ze sobą.
            Hama spojrzała na nią, jakby nie wierzyła w ani jedno słowo.
            - Do tego czasu – powiedziała – mogłabym cię uczyć, jak posługiwać się magią wody. Co ty na to, Kataro?

            Oczy dziewczynki rozbłysły wesoło.

______________________
Nowy szablon! Jak wam się podoba?

11 komentarzy:

  1. Zdążyłaś. :) Jeszcze kilka minut i zdążyłabym Cię niesłusznie ochrzanić o kolejny brak informacji.
    Biedna Katara, nie wie w co się pakuje. Mam nadzieję, że Ursa ostrzeże Katarę przed Hamą i skończy się jedynie na nauce magi wody, a dziewczynka sama wróci do domu. No może nie sama, tylko z Zuko. Tak, niech sobie jadą na Południe, a ta starucha, niech zgnije w więzieniu Narodu Ognia.
    Z niecierpliwością czekam na lekcje Katary magi wody, oraz próbę nauczenia jej magi krwi. Oby się nie udało.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ma się to wyczucie czas :) Ćwiczę pamięć i następnym razem to już w ogóle będzie punktualnie ^^
      A ja lubię Hamę, tak samo jak Czarodziejkę. Jedna z fajniejszych epizodycznych Tych Złych w Aangu. Katara z Zuko na Południu... Jak słodko <3 Za każdym razem jak widzę FanArty tego typu to się uśmiecham. Strona nowa rozdziału napisana, powinna być w sobotę albo w piątek ^^ Pięknie dziękuję za komentarz i również pozdrawiam :*

      Usuń
  2. ayayayayay wietrzę problemy. Hama napawa mnie strachem. Tak samo jak w kreskówce. Taka niby pomocna, ale będzie tobą manipulowała i próbowała zamnienić cię w narzędzie zemsty. ajć. ajć. Ona namiesza jeszcze bardziej, przy zmianie Zuko, wygnaniu i avatarze ona jeszcze zdaje się bardziej namiesza. Intryga się wiąże jak rzekł klasyk.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Jak pisałam, lubię Hamę właśnie za to, że była taką manipulantką. Wśród wszystkich genialnych czarnych charakterów z Aanga jest jedną z moich ulubionych. Na pierwszym miejscu jest Azula :) Namiesza, namiesza :) Dziękuję bardzo za komentarz, cieszę się, że czytałaś :* Pozdrawiam!

      Usuń
  3. Czy tylko mi się wydaje, że narzuciłaś wielkie tępo?
    Kiedy tylko tu wchodzę zawsze widzę jakieś nowe opowiadanie. Tak trzymaj!
    A rozdział jak zwykle- świetny, Katara nie wie w jakie kłopoty się pakuje a Hama... Cóż, staruszka jest rąbnięta. Czekam na nexta.
    Teletubisie mówią: pa, pa!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiedziałam, że czegoś zapomnę !!!!
      Świetny szablon, taki...taki... taki... popisany??? Bardzo fajny :)

      Usuń
    2. Wielkie tempo? Różnie się układa, ale jeśli tylko mam czas to staram się pisać. Aktualnie mam ferie, wiec zawsze trochę więcej wolnego, trochę więcej czasu na pisanie ^^
      Jak tylko zobaczyłam ten szablon na http://dotyk-magii.blogspot.com/ to wiedziałam, że będzie mój. Postacie to dziesiąty Doctor i Rose Tyler, postacie, do których mam ogromny sentyment. Popisany! - fantastyczne określenie :D Nie mam pojęcia, co tam pisze, ale i tak mi się podoba, więc cieszę się, że Tobie też :)
      Dziękuję serdecznie za komentarz i pozdrawiam!

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń

Widzisz jakieś błędy? Akcja jest za szybka albo za wolna? Za długie, za krótkie zdania? Ignoruję kanon albo przekręcam jakieś fakty? Daj znać, będę bardzo wdzięczna. Uczę się pisać i każda wskazówka jest na wagę złota, dziękuję za każdą krytykę, zniosę nawet najsurowszą ocenę, śmiało. Każda krytyka jest dla mnie na wagę złota :) Serdecznie dziękuję za komentarze, w razie czego - odpowiadam prawie na każdy.
Koniecznie daj znać, które opowiadanie ma być jako następne! :)