6 kwietnia 2015

Łowcy cz.14: Piwnica z pirackimi skarbami (Huntik)

            Dolores siedziała w restauracji Epicure w ósmej dzielnicy Paryża. Była trochę onieśmielona elegancją i wykwintnością; nawet krzesła były w królewskim stylu. Kiedyś jadała w takich miejscach co niedzielę, ale przez ostatnie lata nie miała ani okazji, ani pieniędzy. Zamówiła makaron faszerowany czarnymi truflami i karczochami i czekała, od czasu do czasu popijając wodę z lodem. Żałowała, że nie wzięła czegoś mocniejszego. Dłonie drżały jej ze zdenerwowania.
            Carla Vale zostawiła ją na lodzie bez żadnych wskazówek. Powiedziała tylko, że musi wydobyć od swoich rodziców wszystkie informacje o nowym projekcie Organizacji. Dolores nie miała wyjścia; posłusznie się podporządkowała, przybrała płaczliwy ton i zadzwoniła do matki, błagając o spotkanie.
            - Skruszona córka? – zdziwiła się Carla, gdy Dolores zdawała relację z rozmowy. – Całkiem nieźle, Lola. Widać, jaka z ciebie oszustka. Kłamiesz jak z nut. Własną mamusię.
            Dolores musiała zacisnąć oczy i policzyć do trzech, by nie wygarnąć Carli.
            Matka zjawiła się piętnaście minut po dziesiątej. Umówiły się na wyjątkowo wczesny lunch. Dolores, gdy tylko ujrzała ją w drzwiach, zerwała się i pobiegła ją uściskać, zapominając o swoim zadaniu. Mama pachniała lawendowymi perfumami i przytulała tak mocno, że Dolores znów poczuła się jak w domu.
            - Lola!
            Usiadły razem, wciąż trzymając się za rękę. Mama wpatrywała się w nią ze wzruszeniem, pociągając nosem. Bez przerwy mówiła, jakby musiały nadrobić ostatnich kilka lat. Dolores milczała. Teraz była zdrajczynią nie tylko wobec przyjaciół, Dantego, Lorcana, ale też wobec własnej mamy.
            - Mogę wrócić do domu? – szepnęła cichutko.
            - Kochanie! – mama zarzuciła jej ręce na ramiona. Była w wyjątkowo płaczliwym nastroju. Dolores ją rozumiała; też by płakała i cieszyła się ze spotkania, gdyby jej powrót był prawdziwy i szczery. Zacisnęła zęby. – Zawsze możesz wrócić!
            - A tata? – zaryzykowała Dolores, sprawdzając, czy mama wie o incydencie z Malagii.
            - Tata zrozumie – ucięła akurat w chwili, gdy kelner zbliżył się do stolika z parującym półmiskiem.




            - Omiŝ – Dante rozłożył ręce jak prawdziwy przewodnik, ukazując zatłoczone, wąskie uliczki miasteczka, nad którym górowały pozostałości pirackiego zamku. – Miasto, gdzie jest więcej turystów niż mieszkańców.
            Zhalia instynktownie przysunęła torebkę bliżej siebie; w tłumie łatwo o lepkie ręce.
            - Co będziemy robić, Dante? – spytała Sophie.
            - Widzicie, tamtą twierdzę? – Dante wyciągnął palec w stronę ruin w górze. – To twierdza Mirabella. Wiele lat stacjonowali tu piraci. Ba, legenda mówi, że piractwo się tutaj n a r o d z i ł o! Piraci kontrolowali stąd całe wybrzeże. Grabili weneckie statki kiedy tylko mieli ochotę. Fundacja, po analizie historycznych dokumentów, doszła do wniosku, że ich dowódca mógł być Łowcą i wykorzystywać Tytana do utrzymania swojej pozycji.
            - A my musimy go złapać – dokończył podekscytowany Lok. – Super!
            Dante skinął głową z uśmiechem.
            - Guggenheim twierdzi, że Tytan był strażnikiem pirackich skarbów – dodał.
            - Ale… - zawahała się Sophie. – Przecież tutaj codziennie roi się od turystów. Jakim cudem Tytan wciąż by tu żył… Ktoś by go zauważył!
            - To właśnie nasza zagadka – odezwał się schrypnięty głos Cherita z plecaka Dantego, a zaraz potem wychyliła się białą główka. Jakaś starsza Japonka z turystycznym przewodnikiem obejrzała się zaskoczona.
            - Cicho, Cherit! Nie rób zamieszania – skarciła go Sophie. – Idziemy na zamek?
            - Teraz? – Zhalia uniosła brwi, odzywając się po raz pierwszy od przyjazdu. – Niewiele możemy zrobić, gdy wszędzie jest masa ludzi. Zaczekamy do nocy.
            - Ale… - Sophie chciała jeszcze coś powiedzieć, ale przerwał jej Dante.
            - Racja – przytaknął. – Teraz mamy chwilę dla siebie. Drużyno, co powiesz na chorwacką pizzę?
            - Na jakąkolwiek pizzę - zawsze tak! – zawołał Lok.
            - Dla mnie bez krewetek – zaśmiał się Cherit. Dante już ruszył w pierwszą uliczkę po lewej.




            Dochodziła druga, gdy twierdza opustoszała. Po ulicach Omiŝa wciąż kręcili się opaleni turyści, na niewielkim placu jakaś jazzowa artystka dawała kameralny koncert, a przy kawiarnianych stolikach siedziało roześmiane towarzystwo, popijając rakije. Wspięli się po szerokich kamiennych schodach, na swojej drodze napotykając jedynie wyliniałego kota z uciętym lewym uchem.
            - Jaka cisza – szepnął Lok, gdy przełazili przez szlaban ucinający drogę do twierdzy.
            - Grobowa – odparła Zhalia całkiem poważnie.
            Lok się wzdrygnął.
            Schody pięły się w górę i w górę, czasem zbaczając na szersze tarasy widokowe. Sophie zatrzymała się tylko raz, by spojrzeć na rozświetlony port przy rzece Cetinie i aż wstrzymała oddech z zachwytu.
            W twierdzy było kilka pięter z drewnianymi, suchymi schodami, a ostatnie kończyło się stromą drabinę na najwyższy punkt widokowy. Dante obszedł konstrukcję dookoła dwukrotnie, a potem wskazał na sczerniałe drewno na kamiennej posadzce.
            - Co to jest? – zapytał Cherit, wylatując z plecaka. Z dala od ludzi mógł swobodnie się pokazywać. Dante chwycił krawędź drewna i szarpnął. Nie chciało ustąpić, ale gdy Lok mu pomógł, w końcu puściło, ukazując czarną dziurę.
            - Och – wyrwało się Sophie.
            Zhalia pochyliła się i pociągnęła nosem. Pachniało wilgocią i grzybem.
            - Piwnica z pirackimi skarbami, hm? – spojrzała na Dantego z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
            - Chcecie tam wejść? – przeraził się Lok. – Nie wiadomo, co jest na dole!
            - Krokodyle. I żmije. I pijawki – odpowiedziała Zhalia. Dante uśmiechnął się pod nosem, szukając w plecaku latarki. Poświecił na dno szybu; zdawało mu się, że podłoga jest trzy metry niżej.
            Kucnął, oparł się rękami o kamień i skoczył. Wylądował z pluskiem na mokrym, śliskim kamieniu. Wzdrygnął się, gdy but zahaczył o coś glutowatego i wstrętnego.
            - Skaczcie! – krzyknął. – Na dole czysto!
            Pierwsza zsunęła się Sophie; za nią Zhalia, pod którą ugięła się noga i dla równowagi musiała klęknąć w brudnej wodzie; Lok, którego przed upadkiem na plecy uratował Cherit. Dante oświetlił ściany wąskiego korytarza.
            - Idźcie blisko ściany, jeden za drugim – zarządził, ruszając przodem.
            - Fuj – jęknęła Sophie. – Grzyb!

            Nagle usłyszeli koszmarny ryk: głośny, łamiący, potworny, nieludzki, jakby tysiące warknięć zlało się w jeden przerażający głos. Cherit sfrunął za ramię Loka, Dante uniósł wysoko latarkę, a Zhalia i Sophie sięgnęły po amulety z tytanami.

7 komentarzy:

  1. :) Sophie, oh Sophie. Rozdział fajny, Loli mi żal trochę...Carla nie wybacza. Już się lękam o Zhalię i co z tego wyjdzie. To przecież Dante...jej syn a Zhalia będzie go próbowała zabić. Nie widzę specjalnie aprobaty. Jakby Klaus i wojna nie wystarczyli...
    ps. czy to będzie tak jak poprzednio? Gdzie Meredith była żoną Dantego, i z tym okropnym wypadkiem?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poniekąd tak, ogólny zamysł jest ten sam, zmieniają się szczegóły, ale postacie są przeniesione, Meredith, Inez, Lorcan, pojawiła się w sumie Dolores i chciałam lepiej rozwinąć niektóre wątki, żeby stworzyć lepszą bazę pod drugą część.

      Usuń
  2. "W twierdzi było kilka pięter z drewnianymi..." - jedyny błąd jaki wychwyciłam, powinno być w twierdzy... czyż nie? Czasem muszę pojawić się z komentarzem, żeby było wiadomo, że jestem. Rozdział jak zwykle świetny, ale Ty oewnie znasz moje zdanie, więc nie będę się rozpisywać.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poprawione! Dziękuję, gdzieś tego nie zauważyłam :) Dziękuję za komentarz, bardzo-bardzo się cieszę, że się podobało i pozdrawiam serdecznie ^^

      Usuń
  3. Nie miałam zielonego pojęcia, jaki to fandom, dopóki nie zajrzałam na Google, ale tak czy siak - podobało mi się. Szczególnie to, w jaki sposób przedstawiłaś zachowanie bohaterów, matki. Wyjątkowo. Trafiłam też na 14 część, więc w ogóle jestem zdezorientowana, ale spokojnie, naprawię to :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mało osób zna Huntik, a szkoda, bo to świetna kreskówka z fantastyczną fabułą i ciekawymi postaciami, ale znacznie gorszym rysunkiem i promocją. Polecam Ci obejrzeć, bo warto, szczególnie mistrzowski pierwszy sezon.
      Opowiadanie nie wymaga znajomości kanonu, w pierwszych rozdziałach starałam się wyjaśnić mniej-więcej, na jakich zasadach działa świat :)
      Dziękuję ślicznie za komentarz :) Pozdrawiam!

      Usuń
  4. Dramione to mniej moja bajka, kiedyś lubiłam, ale obecnie całym sercem jestem za Hermioną i Ronem. A co z blogiem o Scorpiusie i Rose? Nic już tego nie będzie?

    OdpowiedzUsuń

Widzisz jakieś błędy? Akcja jest za szybka albo za wolna? Za długie, za krótkie zdania? Ignoruję kanon albo przekręcam jakieś fakty? Daj znać, będę bardzo wdzięczna. Uczę się pisać i każda wskazówka jest na wagę złota, dziękuję za każdą krytykę, zniosę nawet najsurowszą ocenę, śmiało. Każda krytyka jest dla mnie na wagę złota :) Serdecznie dziękuję za komentarze, w razie czego - odpowiadam prawie na każdy.
Koniecznie daj znać, które opowiadanie ma być jako następne! :)