7 marca 2014

Jaka piękna katastrofa I: Prolog (Grey's Anatomy: Chirurdzy)


        - Jak chodzisz! - burknęła wściekle, gdy w biegu nie zauważyła nadchodzącego mężczyzny. Zachwiała się, ale mocna, twarda dłoń złapała ją za ramię i przytrzymała zanim całkiem straciła uwagę.
        - Uważaj bardziej - odparł, równie zirytowany jak ona. Uniósł wzrok, chcąc przeprosić i wrócić do swoich spraw, ale zamarł w pół gestu. W oczach dziewczyny, a właściwie jeszcze dziecka, zobaczył cały kosmos.
        Stali naprzeciwko siebie zaledwie kilka sekund, które przypominały godzinę, a może nawet trwały wieczność. Zapadła cisza pełna szukania odpowiedzi, chociaż szpitalny korytarz tętnił szeptami i pojękiwaniami chorych. Chociaż żadne z nich się nie odezwało, oboje poczuli się nagle, jakby spotkali starego przyjaciela, którego los rzucił gdzieś daleko, na drugi kraniec świata.
         Świat nagle zamknął się w niebieskich oczach: w wielkich, prawie że wyłupiastych ślepiach, tak niesamowicie jasnych i tak przyjemnie błękitnych, mądrych, poważnych i zasmuconych. On miał takie oczy. Ona miała takie oczy. Chociaż żadne z nich nie zdawało sobie dokładnie sprawy, kim są dla siebie, czuli, jakby znali się od zawsze.
         - Przepraszam – bąknęła, nagle speszona, nie rozumiejąc własnego poruszenia. Pochyliła głowę i pozwoliła ciemnym, poszarpanym włosom zakryć twarz. Spuściła oczy i utkwiła wzrok w czubkach półbutów. Miała dziwne wrażenie, że ten mężczyzna – średniego wzrostu, szeroki w ramionach, rudy i blady, poruszający się wojskowym krokiem, poważny i ponury – jest jej z jakiegoś powodu bardzo bliski.
         On patrzył na nią w podobny sposób, chociaż nie zdawał sobie  z tego sprawy. Była niska, ciemnowłosa i smukła, tak, jak większość Azjatek, twarz miała małą, a czoło mądre i sprawiedliwe. Jedyne, co go uderzyło, to nie pasująco, wklejone na siłę, jasnoniebieskie oczy.
         - Pomóc w czymś pani? – spytał cicho, sam nie rozumiejąc, czemu zwraca uwagę na przypadkową dziewczynę. Była prawdopodobnie zgubiona pacjentką albo rozkojarzoną, zaniepokojoną krewną kogoś, komu zdrowie uciekło. Gdy znów uniosła oczy, miał wrażenie, że spogląda w twarz sobie samemu, młodszemu o kilkanaście lat.
         - Dziękuję – wyminęła go i ruszyła prosto, znów wyprostowana i pewna każdego kroku. Ale gdy była na zakręcie, jeszcze raz posłała mu zaciekawione spojrzenie. Zaglądał przez ramię jakiemuś lekarzowi, skupiony na dokumentach, mówił coś, czego zrozumieć ani usłyszeć nie mogła.
         - Znam cię – mruknęła sama do siebie, nie wiedząc, skąd w jej głowie pojawiła się gwałtowna chęć porozmawiania lekarzem, na którego przed chwilą wpadła. Odgarnęła grzywkę i przywołała wszystkich aktorów, piosenkarzy i poetów, których kiedykolwiek wielbiła, ale żaden nie miał tak hipnotyzujących, niebieskich oczu.
         Wzięła plastikowy kubek i nalała wody z dystrybutora. Zdawało jej się, że na świecie nie istniał nikt równie podobny do niej, co ten lekarz. Zupełnie, jakby dwoje właściwych odludków spotkało się nagle, po latach rozłąki, po jakimś dramatycznym rozstaniu. Potrząsnęła głową, odganiając śmieszne myśli.
         Gdy jakąś pielęgniarka z oddziału chirurgii przechodziła obok, nie mogła się powstrzymać przed złapaniem jej za rękę.
         - Hej, dzień dobry, sorry, mam pytanie – zaczepiła, cofając dłoń. Pielęgniarka obrzuciła ją znudzonym spojrzeniem i uniosła wysoko brwi. Podobnie jak wszyscy w szpitalu, gdzieś pędziła i nie miała czasu odpowiadać na zbędne pytania. Dziewczyna uśmiechnęła się dla ocieplenia atmosfery i w następnej chwili zdała sobie sprawę, że pielęgniarka nie lubiła lizusostwa. – Jak nazywa się tamten lekarz? – głową wskazała na recepcję. Pielęgniarka zmarszczyła nos i przez chwilę zastanawiała się, czy odpowiedzieć, czy kazać zająć się małolacie własnymi sprawami.
         - Owen Hunt – odparła wreszcie surowo.
         Skinęła głową i podziękowała, pozwalając odejść przypadkowej rozmówczyni. Liczyła, że gdy słyszy nazwisko, zrozumie to dziwne ciepło, które rozlało się po jej organizmie w chwili, gdy na niego wpadła. Pokręciła głową jeszcze raz, ale niebieskie oczy doktora Owena Hunta błądziły po jej myślach jeszcze długie godziny.


7 komentarzy:

  1. Jezu! Jak ja kocham Chirurgów, mogłabym ich oglądać i oglądac i oglądać i oglądać...Hmmm... W sumie dawno ich nie oglądałam...Czas to naprawić!
    Podoba mi się bardzo twój styl pisania, jest taki przyjemny i zrozumiały w czytaniu.
    Bez zbędnym "esów-floresów" Tak, Owen ma zaje... bardzo niebieskie oczy....
    Pisz, pisz, będę Cię nękać ;3
    Pozdrawiam i całuję :*
    Loony

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hah, mam dokładnie tak samo. Niewiele jest produkcji, które potrafię katować non stop i wciąż będę równie podekscytowana. Uwielbiam Owena, to chyba moja ulubiona postać z Chirurgów, a razem z Cristiną tworzą świetny duet. Nowość najpewniej w przyszłym tygodniu, w okolicach niedzieli. Dziękuję za opinię, pozdrawiam serdecznie :D

      Usuń
  2. Bardzo mi się podobało. Uwielbiam Grey's Anatomy <3
    Dlaczego moją takie same oczy? Ten niepokojący błękit, bardzo mi utkwił w pamięci. Czekam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Uwielbiam oczy Owena! Później się wszystko wyjaśni... Obawiam się, że to opowiadanie może być trochę (bardzo) zagmatwane, na pewno będzie dużo przeskoków w czasie. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)

      Usuń
  3. Anonimowy17:43

    Super :) Czekam na więcej. Byle szybko!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W połowie kwietnia coś będzie na pewno :)

      Usuń
  4. Dziękuję bardzo! Cieszę się, że o mnie pomyślałaś :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Widzisz jakieś błędy? Akcja jest za szybka albo za wolna? Za długie, za krótkie zdania? Ignoruję kanon albo przekręcam jakieś fakty? Daj znać, będę bardzo wdzięczna. Uczę się pisać i każda wskazówka jest na wagę złota, dziękuję za każdą krytykę, zniosę nawet najsurowszą ocenę, śmiało. Każda krytyka jest dla mnie na wagę złota :) Serdecznie dziękuję za komentarze, w razie czego - odpowiadam prawie na każdy.
Koniecznie daj znać, które opowiadanie ma być jako następne! :)