Księga I: Ogień
Prolog: Czarny śnieg
Chłopiec
zaczerwienił się jeszcze bardziej, rozzłoszczony i sięgnął po swoją tajną broń.
Ogromna kula śniegowa miała zaraz wylądować na głowie dziewczynki. Och
tak, pożałuje wcześniejszego ataku! Ze śmiechem rzucił się na uciekającą z
piskiem siostrę, która w mig pojęła swoje położenie.
Wtedy zaczął padać czarny śnieg.
Wtedy zaczął padać czarny śnieg.
Czarny
śnieg.
Sokka
spojrzał w niebo ze strachem. Słyszał opowieści wojowników, którzy już wcześniej widzieli czarny śnieg i dobrze pamiętał, co on oznacza. Przybycie Narodu ognia! Poszukał wzrokiem ojca, czując, że
przy nim będzie bezpieczny. Mógł mieć dziarską minę i starał się pokazać
siostrze, że jest już dzielny i będzie ją chronił, ale w głębi serca truchlał
ze strachu. Wojownicy już wyciągnęli ostre dzidy i biegli na brzeg, gdzie w
lodowy brzeg ich terenów wbijały się statki Narodu Ognia.
Czarny
śnieg – symbol najazdu wroga! Sprawiał, że przestraszone matki kryły się wraz z
dziećmi do domów, staruszkowie rozpoczynali modły do duchów wody, a wojownicy
nie myśleli o niczym innym jak o walce. Sokka widział go pierwszy raz w czasie
swojego krótkiego życia, a jednak wysłuchał wielu opowieści od doświadczonych
rybaków.
Katara
stłumiła pełen lęku jęk, przykładając drobne rączki w oblepionych śniegiem rękawiczkach
do twarzy. Porzucając leżącą na Ziemi szmacianą lalkę, rzuciła się do szaleńczego
biegu, potykając się o zaspy i doły w śniegu.
-
Idę szukać mamy! – krzyknęła tylko na odchodne, znikając za zakrętem.
Sokka
zacisnął dziecięce wargi i pobiegł za wysokim mężczyzną, podążającym na brzegu.
Był przecież mężczyzną i zamierzał bronić swojej wioski, nawet jeśli nie
osiągnął jeszcze wieku męskiego.
Potem
wszystko działo się tak szybko, że jego młode serce nie zdążyło nawet zdać
sobie sprawy, jak niebezpieczny może być Narodu Ognia, gdy już wyruszali w
drogę powrotną. Stał z tyłu, ojciec zabronił mu się nawet zbliżać i patrzył,
jak kolejno zeskakują na oblodzony ląd, a w ich dłoniach zapala się dziki,
groźny ogień. Ktoś zaskowyczał, oparzony wrogim płomieniem, inny próbował
krzykiem podnieść morale walczących. Właśnie w tym wrzasku bojowym Sokka
odnalazł jakiś rodzaj odwagi, wyprostował się i ciskał odłamkami lodu w
żołnierzy, gotów ich wszystkich wypędzić w rodzinnej wioski.
Wówczas
rozegrał się największy koszmar, jaki mógł sobie wyobrazić. Usłyszał szloch
matki, który zbliżał się coraz szybciej, zupełnie jakby podbiegała bardzo
blisko nich. Nigdy nie słyszał niczego równie żałosnego błagania. Nim zdążył zrozumieć,
co mama bełkotała przez łzy, usłyszał drugi płacz. Przerażony, dziecięcy,
samotny. Odwrócił się w chwili, gdy żołnierz z Narodu Ognia mijał go bez cienia
zainteresowania, niosąc na rękach jego siostrę.
Jego
matka, Kia, upadła na kolana za żołnierzem i zapłakała:
-
Oddaj moją córkę...! Potworze! Oddaj moją córkę~!
Szloch
przerodził się w najstraszniejszy z krzyków. Sokka patrzył zdumiony na mamę,
nie rozumiejąc, co się właściwie dzieje, ale wiedział jedno: ktoś próbował
odebrać mu jego jedyną siostrę. Nim ktokolwiek zdołał mrugnął, rzucił się na
żołnierza z odłamkiem lodu, starając się wbić broń w osłonę na oczy – tam zbroja
była najsłabsza.
Wróg
odrzucił go zirytowany. Katara próbowała mu się wyrwać, ale przecież była
zaledwie kilkuletnią dziewczynką, niezdatną do żadnej bohaterskiej ucieczki.
Piszczała tylko, gdy zabrano ją na pokład, a statki odpłynęły, tak szybko jak
się pojawiły.
Próbowano
ją odbić. Ojciec bez wahania rzucił się z włócznią, chcąc wbić ostrze w
nieczułe serce potwora, a jednak jakiś mag ognia uprzedził atak i wystrzelił
płomieniem. Mężczyzna padł na ziemię, skręcając się z bólu. Na jego futrze
pojawiła się wypalona dziura, odsłaniająca czerwoną skórę.
Zniknęli.
Tamtego
dnia w młodym sercu Sokki zrodziła się nienawiść. Nienawiść, którą pielęgnował
przez wiele lat. Odebrali mu najukochańsza siostrę, najwierniejsza towarzyszkę
zabaw, najszczerszą powierniczkę. Poprzysięgnął sobie, że kiedyś zemści się na
okrutnikach, którzy ją porwali.
-
Popłynę za nimi – wyjęczał ojciec, nadludzkim wysiłkiem przezwyciężając ból. Dużo więcej cierpienia od oparzenia przysparzała mu bezsilność. –
Znajdę ją!
-
Głupcze – starszy wojownik zaklął poirytowany. – Nie dogonisz statku łodzią, a
w twoim stanie i tak jej nie odbijesz!
Matka
nieskładnie wyjaśniła, że poszukiwali ostatniego maga wody w wiosce, a więc
jego siostry. Chociaż próbowała wmówić mu, że w wiosce, nie ma już żadnych „obdarzonych
talentem”, to Katara, widząc matkę w tarapatach, natychmiast ujawniła swoje
zdolności, chciała pokonać żołnierza.
Ostatni
raz widział siostrę, znikającą na pokładzie wrogiego statku. Patrzyła swoimi
wielkimi, zapłakanymi oczami na oddalającą się wioskę ze świadomością, że jej
życie skończyło się zanim się naprawdę zaczęło. Po tamtym dniu kilka dni widać
było ślady brudnego, czarnego śniegu na idealnie białych zaspach, a jednak
wkrótce zniknęły pokryte kolejną warstwą, a po tamtym ataku pozostała tylko
pustka i nienawiść w sercu Sokki.
____________________________________
TAK BARDZO NIENAWIDZĘ WYMYŚLANIA TYTUŁÓW! Ssie, ssie, ssie.
____________________________________
TAK BARDZO NIENAWIDZĘ WYMYŚLANIA TYTUŁÓW! Ssie, ssie, ssie.
Jak zwykle zapowiada się fantastycznie. ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na "...żeby z Tobą być" i spotkanie Kevina z synem.
Pozdrawiam. ;)
Kiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga.
OdpowiedzUsuńNajbardziej polubiłam "...żeby z Tobą być."
Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział.
Hmm... Sama planuję napisać pewnego rodzaju alternatywę Legendy Aanga, ale na razie to tylko zalążek pomysłu. Z chęcią będę patrzeć jak ta historia rozwija się u Ciebie. Masz przyjemny i lekki styl pisania, czyta się naprawdę szybko. Oby tak dalej.
OdpowiedzUsuńKiedy nowy rozdział?
OdpowiedzUsuńJeśli wstawiasz w czasie szkoły raz w tygodniu to proszę o info pod następną notką w jaki dzień. Z góry dziękuje.
Jejku... Poprzedni komentarz był taki długi, ale teraz chyba nie dam rady. Po prostu oniemiałam. To chyba mój pierwszy ff o Legendzie Aanga po polsku jaki czytam i jest po prostu świetny! I co z tego, że to dopiero początek? Już się zakochałam.
OdpowiedzUsuńMały Sokka mnie rozczula, on jest taki genialny... No Sokka jest genialny w każdym wieku! *o* A to jaki jest w stosunku do Katary jest jeszcze słodsze. I to jak chciał walczyć... Czy tylko dla mnie to było urocze?
I szczerze to zastanawiam się jak to będzie z Katarą... No bo od razu mi się pomyślało, że spotka się z Zuko, którym jaram się bardziej niż on sam swoim honorem! xD I teraz mam kolejną myśl: czyżby Katara miała być przeszkolona przez Naród Ognia i przedstawisz ją jako jakąś wojowniczkę? Albo w duecie z Zuko? *o*
No i nie wiem co jeszcze pisać, bo jakoś tak nie umiem zebrać więcej myśli.
Dobrze, dobrze... To było genialne! I teraz lecę czytać to o Strażnikach ^.^ + Czekam na więcej.
Pierwszy? A nie czytałaś opowiadań Painted Lady?
UsuńRównież lubię Sokkę, tylko boję się, czy aby (wiecie, że tylko w lubelskim mówi się"aby" w znaczeniu "tylko") potrafię dobrze oddać cały jego charakter.
Następne rozdziały skupią się przede wszystkim na Katarze i jej relacji z królową Ursą (czemu mam manierę jarania się postaciami epizodycznymi?). Ach, wszyscy się jarają Zuko i ja też. Dziękuję bardzo, matko, naprawdę czuję się zchwalona i trochę mi głupio, bo mam wrażenie, że trochę niezasłużenie...
Super
OdpowiedzUsuńDzięki :)
UsuńBędzie kontynuacja?
OdpowiedzUsuńBędzie, oczywiście, że będzie :)
UsuńŚwietne
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńBoziulku, ja musiałam to przeczytać, bo spodobał mi się pierwszy rozdział... A ja powiem, że to jest po prostu cudowne... Jesteś drugą osobą, która przez swojego opowiadania sprawiła, że ryczę...
OdpowiedzUsuńJa po prostu ryczę...
KATARA!!!
MOJA MENTORKA... (zara, zara, TOPH TO MOJA MENTORKA< ALE KATARA TEŻ JEST W POŻO...)
ŚWINIE OGNIAŃSKIE ZABRALI MAŁĄ BEZBRONNĄ KILKULETNIĄ DZIEWCZYNKĘ...
Dlaczego? Dlaczego zawsze ktoś musi cierpieć.. Czy ktoś nie moze się po prostu zabrać za miłe i obyczajowe opowiadanie o ATLA?
Pozderki
Felicita (fresh-air.blog.pl)
Dziękuję :) Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że ci się podobało. Prawdę mówiąc, mnie też zawsze rusza cierpienie dzieci.
UsuńPozdrawiam!
To jest takie co by było gdyby? Bo przeca to jej matka przez to umarła.... ale spotka Aanga?
OdpowiedzUsuńTak, alternatywa. Wersja, w kórej Katara zostaje porwana, a matka zostaje ocalona i nadal żyje. Spotka Aanga, ale znacznie, znacznie później niż w orygianle :)
UsuńŚwietny pomysł na bloga! Lecę czytać dalej!
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :) I zapraszam do dalszego czytania!
Usuń