28 sierpnia 2013

Światło 00: Czarny śnieg [Avatar: Legenda Aanga]

Księga I: Ogień
Prolog: Czarny śnieg


       Śnieżka poszybowała nad prowizoryczną barykadą akurat w chwili, gdy nad murem pojawiła się zarumieniona od zimna i emocji głowa kilkuletniego Sokki. Kulka trafiła prosto w jego nos, przewracając dzieciaka. Upadł prosto w zaspę, słysząc triumfalny śmiech siostry, Katary.
        Chłopiec zaczerwienił się jeszcze bardziej, rozzłoszczony i sięgnął po swoją tajną broń. Ogromna kula śniegowa miała zaraz wylądować na głowie dziewczynki. Och tak, pożałuje wcześniejszego ataku! Ze śmiechem rzucił się na uciekającą z piskiem siostrę, która w mig pojęła swoje położenie.
         Wtedy zaczął padać czarny śnieg.
        Czarny śnieg.
        Sokka spojrzał w niebo ze strachem. Słyszał opowieści wojowników, którzy już wcześniej widzieli czarny śnieg i dobrze pamiętał, co on oznacza. Przybycie Narodu ognia! Poszukał wzrokiem ojca, czując, że przy nim będzie bezpieczny. Mógł mieć dziarską minę i starał się pokazać siostrze, że jest już dzielny i będzie ją chronił, ale w głębi serca truchlał ze strachu. Wojownicy już wyciągnęli ostre dzidy i biegli na brzeg, gdzie w lodowy brzeg ich terenów wbijały się statki Narodu Ognia.
        Czarny śnieg – symbol najazdu wroga! Sprawiał, że przestraszone matki kryły się wraz z dziećmi do domów, staruszkowie rozpoczynali modły do duchów wody, a wojownicy nie myśleli o niczym innym jak o walce. Sokka widział go pierwszy raz w czasie swojego krótkiego życia, a jednak wysłuchał wielu opowieści od doświadczonych rybaków.
        Katara stłumiła pełen lęku jęk, przykładając drobne rączki w oblepionych śniegiem rękawiczkach do twarzy. Porzucając leżącą na Ziemi szmacianą lalkę, rzuciła się do szaleńczego biegu, potykając się o zaspy i doły w śniegu.
        - Idę szukać mamy! – krzyknęła tylko na odchodne, znikając za zakrętem.
        Sokka zacisnął dziecięce wargi i pobiegł za wysokim mężczyzną, podążającym na brzegu. Był przecież mężczyzną i zamierzał bronić swojej wioski, nawet jeśli nie osiągnął jeszcze wieku męskiego.
        Potem wszystko działo się tak szybko, że jego młode serce nie zdążyło nawet zdać sobie sprawy, jak niebezpieczny może być Narodu Ognia, gdy już wyruszali w drogę powrotną. Stał z tyłu, ojciec zabronił mu się nawet zbliżać i patrzył, jak kolejno zeskakują na oblodzony ląd, a w ich dłoniach zapala się dziki, groźny ogień. Ktoś zaskowyczał, oparzony wrogim płomieniem, inny próbował krzykiem podnieść morale walczących. Właśnie w tym wrzasku bojowym Sokka odnalazł jakiś rodzaj odwagi, wyprostował się i ciskał odłamkami lodu w żołnierzy, gotów ich wszystkich wypędzić w rodzinnej wioski.
        Wówczas rozegrał się największy koszmar, jaki mógł sobie wyobrazić. Usłyszał szloch matki, który zbliżał się coraz szybciej, zupełnie jakby podbiegała bardzo blisko nich. Nigdy nie słyszał niczego równie żałosnego błagania. Nim zdążył zrozumieć, co mama bełkotała przez łzy, usłyszał drugi płacz. Przerażony, dziecięcy, samotny. Odwrócił się w chwili, gdy żołnierz z Narodu Ognia mijał go bez cienia zainteresowania, niosąc na rękach jego siostrę.
        Jego matka, Kia, upadła na kolana za żołnierzem i zapłakała:
        - Oddaj moją córkę...! Potworze! Oddaj moją córkę~!
        Szloch przerodził się w najstraszniejszy z krzyków. Sokka patrzył zdumiony na mamę, nie rozumiejąc, co się właściwie dzieje, ale wiedział jedno: ktoś próbował odebrać mu jego jedyną siostrę. Nim ktokolwiek zdołał mrugnął, rzucił się na żołnierza z odłamkiem lodu, starając się wbić broń w osłonę na oczy – tam zbroja była najsłabsza.
        Wróg odrzucił go zirytowany. Katara próbowała mu się wyrwać, ale przecież była zaledwie kilkuletnią dziewczynką, niezdatną do żadnej bohaterskiej ucieczki. Piszczała tylko, gdy zabrano ją na pokład, a statki odpłynęły, tak szybko jak się pojawiły.
        Próbowano ją odbić. Ojciec bez wahania rzucił się z włócznią, chcąc wbić ostrze w nieczułe serce potwora, a jednak jakiś mag ognia uprzedził atak i wystrzelił płomieniem. Mężczyzna padł na ziemię, skręcając się z bólu. Na jego futrze pojawiła się wypalona dziura, odsłaniająca czerwoną skórę.
        Zniknęli.
        Tamtego dnia w młodym sercu Sokki zrodziła się nienawiść. Nienawiść, którą pielęgnował przez wiele lat. Odebrali mu najukochańsza siostrę, najwierniejsza towarzyszkę zabaw, najszczerszą powierniczkę. Poprzysięgnął sobie, że kiedyś zemści się na okrutnikach, którzy ją porwali.
        - Popłynę za nimi – wyjęczał ojciec, nadludzkim wysiłkiem przezwyciężając ból. Dużo więcej cierpienia od oparzenia przysparzała mu bezsilność. – Znajdę ją!
        - Głupcze – starszy wojownik zaklął poirytowany. – Nie dogonisz statku łodzią, a w twoim stanie i tak jej nie odbijesz!
        Matka nieskładnie wyjaśniła, że poszukiwali ostatniego maga wody w wiosce, a więc jego siostry. Chociaż próbowała wmówić mu, że w wiosce, nie ma już żadnych „obdarzonych talentem”, to Katara, widząc matkę w tarapatach, natychmiast ujawniła swoje zdolności, chciała pokonać żołnierza.
        Ostatni raz widział siostrę, znikającą na pokładzie wrogiego statku. Patrzyła swoimi wielkimi, zapłakanymi oczami na oddalającą się wioskę ze świadomością, że jej życie skończyło się zanim się naprawdę zaczęło. Po tamtym dniu kilka dni widać było ślady brudnego, czarnego śniegu na idealnie białych zaspach, a jednak wkrótce zniknęły pokryte kolejną warstwą, a po tamtym ataku pozostała tylko pustka i nienawiść w sercu Sokki.
 ____________________________________
TAK BARDZO NIENAWIDZĘ WYMYŚLANIA TYTUŁÓW! Ssie, ssie, ssie.

19 komentarzy:

  1. Misiu20:05

    Jak zwykle zapowiada się fantastycznie. ;)
    Czekam na "...żeby z Tobą być" i spotkanie Kevina z synem.
    Pozdrawiam. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Anonimowy18:05

    Kiedy nowy rozdział?

    OdpowiedzUsuń
  3. Wikcia18:46

    Kocham tego bloga.
    Najbardziej polubiłam "...żeby z Tobą być."
    Mam nadzieję, że szybko dodasz nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hmm... Sama planuję napisać pewnego rodzaju alternatywę Legendy Aanga, ale na razie to tylko zalążek pomysłu. Z chęcią będę patrzeć jak ta historia rozwija się u Ciebie. Masz przyjemny i lekki styl pisania, czyta się naprawdę szybko. Oby tak dalej.

    OdpowiedzUsuń
  5. Misiu22:02

    Kiedy nowy rozdział?
    Jeśli wstawiasz w czasie szkoły raz w tygodniu to proszę o info pod następną notką w jaki dzień. Z góry dziękuje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Jejku... Poprzedni komentarz był taki długi, ale teraz chyba nie dam rady. Po prostu oniemiałam. To chyba mój pierwszy ff o Legendzie Aanga po polsku jaki czytam i jest po prostu świetny! I co z tego, że to dopiero początek? Już się zakochałam.
    Mały Sokka mnie rozczula, on jest taki genialny... No Sokka jest genialny w każdym wieku! *o* A to jaki jest w stosunku do Katary jest jeszcze słodsze. I to jak chciał walczyć... Czy tylko dla mnie to było urocze?
    I szczerze to zastanawiam się jak to będzie z Katarą... No bo od razu mi się pomyślało, że spotka się z Zuko, którym jaram się bardziej niż on sam swoim honorem! xD I teraz mam kolejną myśl: czyżby Katara miała być przeszkolona przez Naród Ognia i przedstawisz ją jako jakąś wojowniczkę? Albo w duecie z Zuko? *o*
    No i nie wiem co jeszcze pisać, bo jakoś tak nie umiem zebrać więcej myśli.
    Dobrze, dobrze... To było genialne! I teraz lecę czytać to o Strażnikach ^.^ + Czekam na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pierwszy? A nie czytałaś opowiadań Painted Lady?
      Również lubię Sokkę, tylko boję się, czy aby (wiecie, że tylko w lubelskim mówi się"aby" w znaczeniu "tylko") potrafię dobrze oddać cały jego charakter.
      Następne rozdziały skupią się przede wszystkim na Katarze i jej relacji z królową Ursą (czemu mam manierę jarania się postaciami epizodycznymi?). Ach, wszyscy się jarają Zuko i ja też. Dziękuję bardzo, matko, naprawdę czuję się zchwalona i trochę mi głupio, bo mam wrażenie, że trochę niezasłużenie...

      Usuń
  7. Anonimowy17:19

    Super

    OdpowiedzUsuń
  8. Anonimowy15:49

    Będzie kontynuacja?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, oczywiście, że będzie :)

      Usuń
  9. Anonimowy18:22

    Świetne

    OdpowiedzUsuń
  10. Anonimowy09:07

    Boziulku, ja musiałam to przeczytać, bo spodobał mi się pierwszy rozdział... A ja powiem, że to jest po prostu cudowne... Jesteś drugą osobą, która przez swojego opowiadania sprawiła, że ryczę...
    Ja po prostu ryczę...
    KATARA!!!
    MOJA MENTORKA... (zara, zara, TOPH TO MOJA MENTORKA< ALE KATARA TEŻ JEST W POŻO...)
    ŚWINIE OGNIAŃSKIE ZABRALI MAŁĄ BEZBRONNĄ KILKULETNIĄ DZIEWCZYNKĘ...

    Dlaczego? Dlaczego zawsze ktoś musi cierpieć.. Czy ktoś nie moze się po prostu zabrać za miłe i obyczajowe opowiadanie o ATLA?
    Pozderki
    Felicita (fresh-air.blog.pl)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję :) Nawet nie wiesz, jak się cieszę, że ci się podobało. Prawdę mówiąc, mnie też zawsze rusza cierpienie dzieci.
      Pozdrawiam!

      Usuń
  11. To jest takie co by było gdyby? Bo przeca to jej matka przez to umarła.... ale spotka Aanga?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, alternatywa. Wersja, w kórej Katara zostaje porwana, a matka zostaje ocalona i nadal żyje. Spotka Aanga, ale znacznie, znacznie później niż w orygianle :)

      Usuń
  12. Świetny pomysł na bloga! Lecę czytać dalej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :) I zapraszam do dalszego czytania!

      Usuń

Widzisz jakieś błędy? Akcja jest za szybka albo za wolna? Za długie, za krótkie zdania? Ignoruję kanon albo przekręcam jakieś fakty? Daj znać, będę bardzo wdzięczna. Uczę się pisać i każda wskazówka jest na wagę złota, dziękuję za każdą krytykę, zniosę nawet najsurowszą ocenę, śmiało. Każda krytyka jest dla mnie na wagę złota :) Serdecznie dziękuję za komentarze, w razie czego - odpowiadam prawie na każdy.
Koniecznie daj znać, które opowiadanie ma być jako następne! :)