18 stycznia 2015

Gonitwa XIII (Gwiezdne Wojny)




            Milo powoli szedł ciemnymi uliczkami, dźwigając na plecach ogromną torbę. Wnętrze było więcej warte niż wszystko, co miał przez całe swoje życie. Cenne leki, które mogły uratować życie jego chorego brata.
            Chwiał się na nogach, wciąż skołowany wydarzeniami dzisiejszej nocy. Próba zdobycia leków według szaleńczego planu, ten obłęd – bo taka siła nie mogła być normalna – włamanie się do Pałacu i pojawienie się Donar Turii.
            W  tamtej chwili był pewien, że jego życie skończy się na pałacowym dziedzińcu. Tymczasem strażnicy Donar Turii poprowadzili go do upiornie białego laboratorium. Nigdy wcześniej nie widział tak czystego miejsca. Aż wstydził się wchodzić w swoich zakurzonych, starych butach, a jednocześnie do głowy przychodziły mu najczarniejsze myśli: chcieli na nim robić jakieś eksperymenty? Jeden ze strażników szepnął trzy słowa do medyka, a ten – pogrzebawszy chwilę na pułkach – wręczył Milo paczkę z lekami, życząc spokojnej nocy. Zdębiał.
            Ci, którzy podpadli Dona Turii, któregoś dnia po prostu nie wracali do domów, znikali bez wieści, pozostawiając zdruzgotane rodziny. Milo słyszał mnóstwo podobnych historii i nie wierzył, że by on – zwykły dzieciak – był wyjątkiem od tej okrutnej reguły.
            Przekraczając bramy Pałacu, uświadomił sobie, że to nie on, ale Ahsoka była wyjątkiem. Ona zażądała jego uwolnienia, a Donar Turia przytaknęła nie z łaskawej litości, ale dlatego, że było jej wszystko jedno, niech już będzie.
            Ahsoka uratowała mu życie, zdał sobie sprawę. Dwa razy.
            Był roztrzęsiony do tego stopnia, że aż zapomniał o najprostszej prawdziwe jego planety: Donar Turia nie odpuszcza.
            Nie miał pojęcia, że w chwili, gdy opuścił bramy Pałacu, Donar Turia kazała przeszukać rejestry fabryk i znaleźć wszystkich o nazwisku Milo. Nie minęło pół godziny, a pod jego domem już stał oddział żołnierzy, zabierając ojca, matkę i osobę, której absolutnie nie powinno tam być – Anakina Skywalkera, który ledwo zdołał uciec z więzienia, już do niego wracał.

*

            - Wojna trwała długo i pochłonęła zbyt wiele istnień – cichy głos Kanclerza niósł się po senacie, odbijając echem od ścian. Padme siedziała wyprostowana, w fioletowej sukni z odkrytymi ramionami, którą Anakin zawsze uważał za ładną.
            - Ale dzisiaj, w tym historycznym momencie, mogę z dumą ogłosić, że wojny klonów zostały zakończone – ostatnie słowa Kanclerza zagłuszyły gromkie oklaski dochodzące z każdego kąta sali.
            Padme – jako jedna z nielicznych – nie podniosła się z miejsca. Nie dlatego, że nie podzielała szaleńczej radości pokoju, ale dlatego, że nie miała siły. Ogarnęła się błogosławiona ulga i spokój. Koniec. Oficjalne ogłoszenie zawieszenia broni rozbrzmiewała w jej uszach jak najmilsza melodia. Poczuła, że łzy staję jej  w oczach. Nadszedł koniec niespokojnych czasów, teraz przyszedł czas na odbudowę, na reformy i postęp, na… rodzinę.
            Uśmiechnęła się, opuszczając budynek senatu. Niedaleko, na lotnisku, przy nowym myśliwcu, czekał ten, którego najbardziej życzyła sobie zobaczyć. Generał Skywalker w pełnym umundurowaniu, z niemym szczęściem wypisanym na twarzy.
            Padme nie czekała ani chwili dłużej. Nie patrząc, że dookoła roi się od pilotów, klonów i Jedi, pobiegła przez lądowisko, gubiąc po drodze szpilki ze złotymi kamyczkami. Anakin nie wahał się ani chwili dłużej – popędził w jej stronę, omal nie wpadając na czerwonego astromecha.
            Złapał ją w biegu, przytulił tak mocno, że zabrakło jej tchu i obkręcił dookoła.
            - Koniec wojny – wyszeptała.
            - Tak – Anakin ucałował delikatnie jej szyje, ściskając szczupłe, zadbane dłonie swoimi grubymi, szorstkimi palcami. – Koniec z bitwami, koniec z walkami, teraz… nadejdzie lepszy czas. Lepszy czad dla galaktyki. I dla nas.
            - Obiecujesz?
            - Obiecuję – w chwili, gdy Anakin pochylił się, by ją ucałować, jego twarz rozmazała się, pozostawiając tylko szary sufit. Padme jęknęła głucho, czując, że świdrujący ból głowy powraca.
            Leżała w kącie jakiejś nędznej celi, pozbawionej okien i drzwi. Spróbowała się podnieść, ale zawrót głowy sprawił, że osunęła się z powrotem na posadzkę. Całą twarz i plecy miała pokryte lepkim potem, a suchość w gardle nie pozwalała jej krzyknąć o pomoc. Nie miała pojęcia, czym zatruła ją Donar Turia, ale jej dni – a może godziny – zostały już policzone. Spróbowała załomotać w którąś ze ścian, ale ciemność znów odebrała jej świadomość.

*

            Ahsoka ocknęła się w małej, ciasnej sali. Zamrugała, zdając sobie sprawę, że, opierając się plecami o jedną ścianę, nogami sięga drugiej. Wzdrygnęła się, próbując rozprostować nogi. Wraz z powracającą świadomością, ogarnął ją gniew. Donar Turia ma układy z Sithami! Prawie splunęła ze wściekłości. I co teraz z Milo? Czy Donar Turia na pewno spełniła jej żądanie?
            Co zrobić, co zrobić, co zrobiłby Anakin?, powtarzała gorączkowo w myślach. Podniosła się na nogach i już miała spróbować znaleźć wyjście, gdy jej wzrok padł na szczupłe, kobiece ciało w kącie celi.
            Bez trudu poznała ten sposób zaplatania warkoczy i znajomą, bladoróżową suknię, którą często widywała, gdy na zebraniach senatu.
            - Padme! – krzyknęła słabo, padając przy pani senator. Co ona tu, na Moc, robiła? Ahsoka nie miała pojęcia, jak Amidala się tu znalazła, ale nie to było jej największych problemem. Kobieta miała chorobliwe bladą twarz i podkrążone oczy. Spała, sycząc cicho, jakby nie mogła w pełni odetchnąć. Trzęsła się w gorączce, cała spocona i zmarznięta. Ahsoka przygryzła wargi i potrzasnęła kobietą.

            - Niech to – zaklęła pod nosem. Musiała się jak najszybciej stąd wydostać. Przysięgła sobie, że ani żaden Sith, ani sztuczki Donar Turii jej w tym nie przeszkodzą.


*
Rozdział trzynasty, oby nie był pechowy :)
Rozdział miał być wczoraj, ale zakupy trochę mi się przeciągnęły. Trochę bardzo. Nie wiedziałam, że można spędzić sześć godzin w  trzech galeriach handlowych i nie kupić głupiej biżuterii.  
Obejrzałam Rebeliantów i jestem zachwycona. Chyba podoba mi się nawet bardziej niż Wojny Klonów - postacie są super, humor jest, akcja też, no po prostu czad.
Niech Moc będzie z Wami!

18 komentarzy:

  1. Kurka, patrzę na to i widzę, że króciutki ten rozdział :c
    Ale czytam i postaram się jak najdłużej pisać komentarz xD Ja wiem >.>
    Nie no, to jest już po prostu zwykłe chamstwo! Nie dość, że zabrała mu dom, rodzinę, pewnie go uśmierci, to jeszcze Anakina? I w ogóle ja się pytam co on tam robił? O.o + po za tym on się nie da. To jest pewne i zaraz też pewnie uratuję całą rodzinę i będzie hepi jend... bo tak będzie, prawda? >.> Nie inaczej, co nie? Przecież musi się to trzymać kupy, kurna! .___.
    Wiedziałam, że to jest sen. Tak szybko to się zdarzyć nie mogło, bo pamiętam, że jej nie mogli wypuścić >.> Po za tym Donald od Tuska... oblebleble... Donar Turia*... nieee... ja "wcale nie zrobiłam tego celowo" xDD Dobra w każdym razie ona ją otruła i zginie. Albo Padme żyje i krowa zdycha, albo... no nie ma drugiego albo! Ma być tak jak ja mówię xD Po za tym, chyba nie myślicie, że dam jej żyć x))
    Że też Padme jej nie widziała... no dobra, ale najpierw zróbcie tam imprezę. Piccolo truskawkowe, oni tam przyjdą, wy ich upijecie i się stamtąd wydostaniecie >.> Albo nie... dobra nie >.> Ahsoka jest w tym lepsza.
    Rozdział króciutki jak mówiłam, ale bardzo ciekawy ^-^
    Czekam na dalszą część, oczywiście :D
    Niech Moc będzie z Tobą <3

    Ciocia Kiwi ^-^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    2. Ej, nie jest taki krótki, bez przesady :D Na pewno krótszy od ostatniego, ale stwierdziłam, że tyle wystarczy. Ojciec Sani był w więzieniu z Anakinem i pomógł mu w ucieczce, a Anakin został tam chwilę za długo i dał się schwytać.Znowu. Dzięki śliczne za komentarz, jesteś najlepsza :* Pozdrawiam i niech Moc będzie z Tobą. Wszystkiego dobrego,
      Brato-wnuczka xp

      Usuń
    3. Ach, no tak! Był z Anakinem :D

      Usuń
    4. No i wszystko jasne :)

      Usuń
  2. Po pierwsze patrzę na nowy szablon( może nie nowy bo dawno nie zaglądałam) jest cudowny :) Z filmu "Charlie" który ubóstwiam <3

    A co do rozdziału to krótki, ale fantastyczny!
    Ahsoka uratowała drugi raz życie Milo :3
    Miło jak martwi się o niego.
    Napisałabym coś więcej, ale muszę nadgonić to opowiadanie, żeby wiedzieć o co chodzi!
    Pozdrawiam

    Noxella Lux

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nowy-stary, bo ten szablon już kiedyś miałam, ale jest taki śliczny, że zdecydowałam się do niego wrócić. Również uwielbiam ten film, jest po prostu genialny.
      Dzięki bardzo za komentarz! Pozdrawiam :)

      Usuń
  3. New na we-are-everything
    ~Carmen

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :* Spróbuje się ogarnąć w temacie, bo kompletnie nie znam tych filmów. Muszę je w końcu zobaczyć ^^

      Usuń
  4. Na Lucyfera, kiedy ja ostatnio coś tu komentowałam?!
    Tak z miejsca podziękuję - czytałam już na hisie, uratowałaś mnie od pewnej śpiączki. His jest taki pasjonujący... ///:
    Co tu się podziało? To trochę jak eee... Jak stechiometria, odlecisz na pół zadania, bo masz już dość cyferek i nagle z decymetrów sześciennych wyciągają ci atomy, a wszystko jest nie na swoim miejscu, a podobno tak ma być! (Hm, dostałam 3-, hm, jako jedna z lepszych, jestem geniuszem <3 ).
    Ogólnie to króciutko, ale zawsze coś. I przez to jakoś tak zaczęłam myśleć o Szklanym Tronie... AGAIN! (Tak serio to chyba jedyny związek - tamtejszy król to sukinkot korzystający z tajemniczych mocy, pf, niech zdycha.) I co ty tu odstawiasz, hę?! Nie wiem co ja mam napisać, kocham bardzo <3 Czekam na więcej.
    Zostawiam wiadro miłości i weny

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cześć, Lucy!
      Ja akurat ostatnio polubiłam historię, wreszcie zaczynamy współczesną i nawet się zaktywizowałam na lekcji, żadnego przeglądania katalogów kosmetycznych i skrobania zarysów kolejnych rozdziałów. Cieszę się bardzo, że zajrzałaś :) Dziękuję za opinie i zapraszam ponownie. Wiadereczko się przyda, zawsze :*I odwdzięczam się tym samym, czekam niecierpliwie na kolejną cześć Twojego opowiadania o SW. A czekanie umilam sobie tym crossoverem HP/PJ, który urzekł mnie już pierwszym rozdziałem :)
      Pozdrawiam!

      Usuń
  5. Rozdział króciutki, a i tak dużo się dzieje. Niedawno mówiłaś, że z Gonitwą jesteś najbliżej końca. Ile mniej więcej zostało rozdziałów?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Licząc na oko, mniej-więcej pięć, ale nigdy nie byłam matematycznym orłem. Raczej blisko tego, przynajmniej tak mam zaplanowane.
      Dziękuję pięknie za komentarz! Pozdrawiam!

      Usuń
    2. Malutko... przedłuż to trochę. Kocham Gonitwę... nie przesadzam.
      Ja również pozdrawiam serdecznie.

      Usuń
    3. Malutko? Mi się wydaje, że całkiem sporo :)
      Strasznie mi miło, gdy to czytam, ale chyba nie umiałabym wydłużyć opowiadania sensownie :c
      Ściskam!

      Usuń
  6. Ojejku, dziękuję! Cieszę się, że o mnie pomyślałaś :) Na pewno odpowiem! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. hej kiedy nastepny?

    OdpowiedzUsuń

Widzisz jakieś błędy? Akcja jest za szybka albo za wolna? Za długie, za krótkie zdania? Ignoruję kanon albo przekręcam jakieś fakty? Daj znać, będę bardzo wdzięczna. Uczę się pisać i każda wskazówka jest na wagę złota, dziękuję za każdą krytykę, zniosę nawet najsurowszą ocenę, śmiało. Każda krytyka jest dla mnie na wagę złota :) Serdecznie dziękuję za komentarze, w razie czego - odpowiadam prawie na każdy.
Koniecznie daj znać, które opowiadanie ma być jako następne! :)