Menu

5 lutego 2017

Swiatło 23: Nadzieja dla świata (Avatar:Legenda Aanga)

            Sokka czuł się jak samobójca, gdy – z plecakiem, śpiworem i bumerangiem – wsiadał na grzbiet gigantycznego bizona. Ojciec nauczył go, że wojownik zawsze powinien słuchać swojego instynktu – a przeczucie podpowiadało mu, że dziwny chłopiec ze strzałkami na głowie pomoże mu odnaleźć siostrę.
            Jego nadzieja przemieniła się w pewność – wiedział, że Katara żyła. Nie miał pojęcia, kim był dowódca, skąd znał jego siostrę i dlaczego postanowił mu przekazać wiadomość, ale tamte słowa były dla niego świętością.
            - Wyruszasz na ratunek Avatarowi – szepnęła babcia ze zgrozą.
            Sokka wyprostował się. Myśl o Aangu plątała mu się gdzieś z tyłu głowy. Wiedział, że nie może go porzucić, że nie godzi się zostawić bezbronnego wśród wrogów. Zresztą coś podpowiadało mu, że sam nie będzie w stanie odnaleźć siostry, że potrzebuje towarzysza. Avatara.
            - Wyruszam odnaleźć Katarę. Powinienem był zrobić to już dawno.
            Babcia spojrzała na niego poważnie.
            - Tamten wojownik… zupełnie nie rozumiem, skąd znał Katarę.
            - Niewiele mnie to obchodzi, mam pewność, że żyję i zamierzam ją odszukać – odparł zdeterminowany Sokka.
            Babcia zawahała się przez moment.
            - Katara zniknęła stąd jako dziecko. Teraz może być już zupełnie inną osobą, może nie być już twoją siostrą…
             - Gdy byłem dzieckiem mówiłaś mi, że Avatar jest ostatnią nadzieją dla świata. Może jest też ostatnią nadzieją dla mnie i dla Katary.
            Ucałował matkę, świadom, że zostawia wioskę pod jej skrzydłami. Wiedział, że wróci z siostrą, ale nie mógł podejrzewać, ile będzie musiał przejść.           
            Sokka nie był pewien, czy postępuje słusznie. Czuł się jak idiota, chwytając za lejce wielkiego bizona.
            - Appa, tak? Jedziemy po Aanga, twojego przyjaciela – powiedział i zaraz palnął się w czoło. To kupa futra, co on może wiedzieć. – Hop, hop!
            Wzbił się w górę i wyruszył na wschód za statkiem Narodu Ognia.



            Zuko siedział w swojej kajucie, pogrążony w myślach. Upłynął rok od jego wygnania.
            Przez cały ten czas błąkał się po świecie jak bezdomny. Zaczął od świątyń powietrza, przeszukał je i splądrował. Później uderzył w kierunku wysp, nawet najmniejszych, niezamieszkanych. Widział zakątki świata, o których czytali z Katarą w księgach, ale żaden go nie zachwycił.
            Czuł, że boli go żołądek, ale nie potrafił nazwać swoich uczuć. Wreszcie – po takim czasie – miał prawo wrócić do domu. Nie potrafił jednak sobie ulżyć, wciąż był spięty i… zraniony. Powrót do domu nie mógł go zupełnie ucieszyć, bo wciąż pamiętał, że został wygnany, że własny ojciec go odtrącił.
            Zamknął oczy i oparł się o ścianę.
            Zwyciężył. Miał Avatara.
            Zacisnął mocno zęby. Jakie to dziwne, że Avatar odnalazł się w domu Katary.  Gdy byli dziećmi obiecywał jej, że pewnego dnia zabierze ją do domu.
            Ogarniała go senność, a przed oczami przewijały się wyblakłe wspomnienia. Rzadko pozwalał sobie na takie chwile słabości. Prawie nigdy nie wracał myślami do swojej przyjaciółki z dzieciństwa, ale widok jej współbraci – tak bliźniaczo podobnych do niej – głęboko go poruszyć, nawet jeśli nigdy by tego  głośno nie przyznał.
            Najpierw odrzuciła go matka. Zniknęła gdzieś w mroku nocy bez słowa. Zuko zacisnął dłonie w pięści. Dzisiaj oglądałaby jego triumf – jak powraca do domu z obiecanym Avatarem, a przecież nikt nie wierzył, że mu się uda.
            Odepchnął go ojciec, wyzywając od człowieka bez honoru i odwagi. W najgorszych nocach Zuko śnił o pojedynku Agni Kai. Gdy się budził, blizna paliła jakby przed chwilą ją wypalono. Zawsze wtedy pojawiał się stryj i chociaż Zuko klął, żeby się wynosił, parzył herbatę i siedział przy nim dopóki ten ponownie nie usnął.
            Przed rokiem zostawiła go Katara. Zarzuciła mu, że zapomniał, czym jest dobro, a czym zło. Pamiętał jej słowa bardzo wyraźnie. Dzisiaj wiedział, że dobro i zło to absurdalny wymysł, że liczy się zwycięstwo.
            Obiecali sobie, że będą ponad wojnę, a ta rozdzieliła ich szybciej niż by się spodziewali.
            - Że też Avatar ukrywał się akurat wśród jej ludzi…
            Sam nie wiedział czemu zdecydował się odezwać do jej brata. Czuł się zobowiązany po tych latach wspólnej przyjaźni. Sam siebie zaskoczył, że pamiętał jego imię. Chłopak był wysoki i dobrze zbudowany, podobny do Katary – mieli takie same oczy i wydęte wargi.
            - Mam Avatara – westchnął.
            Nagle  rozległ się straszliwy hałas. Zuko zerwał się na równo nogi i zaklał. Oczywiście, że poszło mu za łatwo! Nie docenił Avatara, nie powinien zostawiać go samego w celi!
            Wypadł na pokład i ujrzał, jak jego żołnierze przewracają się jeden po drugim pod wpływem ostrego wiatru. Sam się zachwiał. Avatar – oswobodzony z więzów ze swoim latawcem w rękach – wskoczył na dziób statku i ciskał podmuchami w stronę wroga.
            - Stój! – ryknął Zuko, a jego dłonie zapłonęły.
            Wypuścił w stronę Avatara olbrzymi podmuch, rujnując własny statek. Ten zdołał odskoczyć, wzbijając się w górę. Zuko znów zaatakował – Avatar potrafił tylko odskakiwać i się chować, jak tchórz. Jak tchórz bez honoru!
            W chwili, gdy Zuko miał przewagę, coś zachwiało okrętem. Z tylu, na rufie, wylądowało coś tak obrzydliwego, że Książę aż się cofnął.
            Zwierzę miała olbrzymią, szeroką szczękę, miało krzaczaste, białe futro, a z jego nozdrzy buchało gorąco powietrze.
            - Appa! – zawołał Avatar swoim dziecięcym głosikiem.
            - Wskakuj Aang! – odezwało się zwierzę albo coś zza niego.
            Zuko momentalnie się ocknął. Cisnął płomieniem w zwierzę, które stanęło dęba, przerażone ogniem. W tej samej chwili poczuł, że dostaje kijem w kark. Opadł na jedno kolano, a Avatar, odbijając się jedną stopą od jego ramienia, doskoczył do grzbietu stwora.
            - Stój! – wrzasnął Zuko, miotając ogniem.
            Bizon wzbił się w górę i poleciał wysoko ponad chmury.

            - Jak… - Zuko aż się zachwiał. Już miał go w garści, a Avatar i tak zdołał się wyślizgnąć! – Za nim! – zawołał do oszołomionej załogi. – RUSZAMY! 





KONIEC KSIĘGI I

12 komentarzy:

  1. Anonimowy22:05

    nie mogę się doczekać dalszej akcji!

    j.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz że ja też? Tak strasznie chce to napisać!

      Usuń
  2. Ochh, ale mi zrobiłaś smaka. To jest jedyne i najlepsze opowiadanie o Avatarze więc cieszę się, że wróciłaś! Teraz będzie juz mega super akcji i naprawdę nie mogę się doczekać, kiedy Katara wreszcie spotka brata i Aanga :)))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak mi smutno, że fanfiki z Avatara poumierały :C
      Już niedługo! Będzie Aang, Sokka i Jet :D

      Usuń
  3. Jeej nowe rozdziały! Nie mogę doczekać sie pierwszego spotkania Katary i Sokki ;3
    Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Odzwyczaiłam się pisać regulanie, ale będę pracować! Dziękuję za komenatrz <3

      Usuń
  4. Anonimowy14:52

    Wiesz, że małych Ropuszek nie powinno się wkurzać i ,,zaraz zajrzę'', a potem nie wypowiedzenie się w ogóle boli ich małe, zgniłe serduszka?

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy będzie kolejny rozdział? Uwielbiam twoje opowiadania i szczególnie czekam na Fullmetal Alchemist. Mam nadzieje że będzie szybko. Nie mogę sie doczekać

    OdpowiedzUsuń
  6. Anonimowy17:35

    Droga Autorko!
    Nie odbierz tego, jako hejtu, bo nie on jest moją intencją. Pragnę Ci tylko przekazać, z największą dozą szacunku i cierpliwości, że dla ludzi, którzy obiecują wznowić bloga, a potem go porzucają, jest osobny krąg w piekle.
    Mam nadzieję, że przypomni Ci się o ludziach czekających na opowiadania.
    Z całuskami i uściskami
    Lucek

    OdpowiedzUsuń
  7. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  8. misiu22:49

    O kurczę, dawno mnie tu nie było, chyba odkąd miałaś małą przerwę w pisaniu, myślę, że z rok dobry minął, jak nie więcej przez co możesz już mnie nie pamiętać a widzę, że mam bardzo dużo do nadrobienia, spróbuję znaleźć dla Ciebie czas, bo strasznie za Tobą i tym miejscem tęskniłam, trzymaj kciuki, aby udało mi się zorganizować i do Ciebie jak najszybszej wrócić. :) Pozdrawiam cieplutko. ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. Jestem tu nowa ale masz gwarancję że zostanę do końca ^^ super rozdział

    OdpowiedzUsuń

Widzisz jakieś błędy? Akcja jest za szybka albo za wolna? Za długie, za krótkie zdania? Ignoruję kanon albo przekręcam jakieś fakty? Daj znać, będę bardzo wdzięczna. Uczę się pisać i każda wskazówka jest na wagę złota, dziękuję za każdą krytykę, zniosę nawet najsurowszą ocenę, śmiało. Każda krytyka jest dla mnie na wagę złota :) Serdecznie dziękuję za komentarze, w razie czego - odpowiadam prawie na każdy.
Koniecznie daj znać, które opowiadanie ma być jako następne! :)