- Jak chodzisz! - burknęła wściekle,
gdy w biegu nie zauważyła nadchodzącego mężczyzny. Zachwiała się, ale mocna,
twarda dłoń złapała ją za ramię i przytrzymała zanim całkiem straciła uwagę.
- Uważaj bardziej - odparł, równie
zirytowany jak ona. Uniósł wzrok, chcąc przeprosić i wrócić do swoich
spraw, ale zamarł w pół gestu. W oczach dziewczyny, a właściwie jeszcze dziecka,
zobaczył cały kosmos.
Stali naprzeciwko siebie zaledwie kilka
sekund, które przypominały godzinę, a może nawet trwały wieczność. Zapadła
cisza pełna szukania odpowiedzi, chociaż szpitalny korytarz tętnił szeptami i
pojękiwaniami chorych. Chociaż żadne z nich się nie odezwało, oboje poczuli się
nagle, jakby spotkali starego przyjaciela, którego los rzucił gdzieś daleko, na
drugi kraniec świata.
Świat nagle zamknął się w niebieskich
oczach: w wielkich, prawie że wyłupiastych ślepiach, tak niesamowicie jasnych i
tak przyjemnie błękitnych, mądrych, poważnych i zasmuconych. On miał takie
oczy. Ona miała takie oczy. Chociaż żadne z nich nie zdawało sobie dokładnie
sprawy, kim są dla siebie, czuli, jakby znali się od zawsze.
- Przepraszam – bąknęła, nagle
speszona, nie rozumiejąc własnego poruszenia. Pochyliła głowę i pozwoliła
ciemnym, poszarpanym włosom zakryć twarz. Spuściła oczy i utkwiła wzrok w
czubkach półbutów. Miała dziwne wrażenie, że ten mężczyzna – średniego wzrostu,
szeroki w ramionach, rudy i blady, poruszający się wojskowym krokiem, poważny i
ponury – jest jej z jakiegoś powodu bardzo bliski.
On patrzył na nią w podobny sposób,
chociaż nie zdawał sobie z tego sprawy.
Była niska, ciemnowłosa i smukła, tak, jak większość Azjatek, twarz miała małą,
a czoło mądre i sprawiedliwe. Jedyne, co go uderzyło, to nie pasująco, wklejone
na siłę, jasnoniebieskie oczy.
- Pomóc w czymś pani? – spytał cicho,
sam nie rozumiejąc, czemu zwraca uwagę na przypadkową dziewczynę. Była
prawdopodobnie zgubiona pacjentką albo rozkojarzoną, zaniepokojoną krewną
kogoś, komu zdrowie uciekło. Gdy znów uniosła oczy, miał wrażenie, że spogląda
w twarz sobie samemu, młodszemu o kilkanaście lat.
- Dziękuję – wyminęła go i ruszyła
prosto, znów wyprostowana i pewna każdego kroku. Ale gdy była na zakręcie,
jeszcze raz posłała mu zaciekawione spojrzenie. Zaglądał przez ramię jakiemuś
lekarzowi, skupiony na dokumentach, mówił coś, czego zrozumieć ani usłyszeć nie
mogła.
- Znam cię – mruknęła sama do siebie,
nie wiedząc, skąd w jej głowie pojawiła się gwałtowna chęć porozmawiania
lekarzem, na którego przed chwilą wpadła. Odgarnęła grzywkę i przywołała
wszystkich aktorów, piosenkarzy i poetów, których kiedykolwiek wielbiła, ale
żaden nie miał tak hipnotyzujących, niebieskich oczu.
Wzięła plastikowy kubek i nalała wody z
dystrybutora. Zdawało jej się, że na świecie nie istniał nikt równie podobny do
niej, co ten lekarz. Zupełnie, jakby dwoje właściwych odludków spotkało się
nagle, po latach rozłąki, po jakimś dramatycznym rozstaniu. Potrząsnęła głową,
odganiając śmieszne myśli.
Gdy jakąś pielęgniarka z oddziału
chirurgii przechodziła obok, nie mogła się powstrzymać przed złapaniem jej za
rękę.
- Hej, dzień dobry, sorry, mam pytanie
– zaczepiła, cofając dłoń. Pielęgniarka obrzuciła ją znudzonym spojrzeniem i
uniosła wysoko brwi. Podobnie jak wszyscy w szpitalu, gdzieś pędziła i nie
miała czasu odpowiadać na zbędne pytania. Dziewczyna uśmiechnęła się dla
ocieplenia atmosfery i w następnej chwili zdała sobie sprawę, że pielęgniarka
nie lubiła lizusostwa. – Jak nazywa się tamten lekarz? – głową wskazała na
recepcję. Pielęgniarka zmarszczyła nos i przez chwilę zastanawiała się, czy
odpowiedzieć, czy kazać zająć się małolacie własnymi sprawami.
- Owen Hunt – odparła wreszcie surowo.Skinęła głową i podziękowała, pozwalając odejść przypadkowej rozmówczyni. Liczyła, że gdy słyszy nazwisko, zrozumie to dziwne ciepło, które rozlało się po jej organizmie w chwili, gdy na niego wpadła. Pokręciła głową jeszcze raz, ale niebieskie oczy doktora Owena Hunta błądziły po jej myślach jeszcze długie godziny.
Jezu! Jak ja kocham Chirurgów, mogłabym ich oglądać i oglądac i oglądać i oglądać...Hmmm... W sumie dawno ich nie oglądałam...Czas to naprawić!
OdpowiedzUsuńPodoba mi się bardzo twój styl pisania, jest taki przyjemny i zrozumiały w czytaniu.
Bez zbędnym "esów-floresów" Tak, Owen ma zaje... bardzo niebieskie oczy....
Pisz, pisz, będę Cię nękać ;3
Pozdrawiam i całuję :*
Loony
Hah, mam dokładnie tak samo. Niewiele jest produkcji, które potrafię katować non stop i wciąż będę równie podekscytowana. Uwielbiam Owena, to chyba moja ulubiona postać z Chirurgów, a razem z Cristiną tworzą świetny duet. Nowość najpewniej w przyszłym tygodniu, w okolicach niedzieli. Dziękuję za opinię, pozdrawiam serdecznie :D
UsuńBardzo mi się podobało. Uwielbiam Grey's Anatomy <3
OdpowiedzUsuńDlaczego moją takie same oczy? Ten niepokojący błękit, bardzo mi utkwił w pamięci. Czekam! :)
Uwielbiam oczy Owena! Później się wszystko wyjaśni... Obawiam się, że to opowiadanie może być trochę (bardzo) zagmatwane, na pewno będzie dużo przeskoków w czasie. Pozdrawiam i dziękuję za komentarz :)
UsuńSuper :) Czekam na więcej. Byle szybko!
OdpowiedzUsuńW połowie kwietnia coś będzie na pewno :)
UsuńDziękuję bardzo! Cieszę się, że o mnie pomyślałaś :) Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń