Zakapturzony
rycerz Jedi, Anakin Skywalker, wszedł do kantyny bezszelestnie, nie zwracając
na siebie uwagi przemytników i bandziorów. Natychmiast poczuł niewyjaśniony
lęk, ale odepchnął od siebie uczucia innych, pozostając obojętny na brud
zapchlonego baru zapomnianego przez Republikę i każdy szanujący się świat.
Moc
była przepełniona nerwowym oczekiwaniem. Zdawało się, że coś, coś bardzo
niedobrego, miało wkrótce nadejść i zgnieść pozorną błogość panującą w
kantynie. Niepokój napływał ze wszystkich stron i z każdą chwilą stawał się
coraz silniejszy. Jednocześnie mieszał się z niezrozumiałą ekscytacją,
prawdopodobnie wynikającą z nadmiaru koreliańskiego ale w krwi przemytników. Prawdopodobnie napięta atmosfera wynikała
ze zbliżającej się wizyty jakiegoś groźniejszego klienta, który najpewniej
będzie wymuszał haracz od innych.
Przez
lata nauki Anakin nauczył się ignorować wrażenia w Mocy, a jednak tym razem
niepokój pozostał.
Rozejrzał
się po pomieszczeniu, wdychając słodki zapach alkoholi. Towarzystwo upchnięte
przy stołach i na podłodze stanowiło esencję najgorszych w całej galaktyce.
Poharatani, wytatuowani, zapluci, wulgarni i rozgoryczeni własnym życiem.
Większość ze zgromadzonych miała pewnie wyroki
śmierci w kilku systemach i najpewniej przysłużyłby się Republice, gdyby zajął
się ich pojmaniem, ale w tej chwili kierował się nie obowiązkami rycerza Jedi,
ale własnym egoizmem i potrzebą ratowania bliskich.
Zielonoskóry
Rodianin o małych, zapadniętych ślepiach spojrzał na niego krzywo i Anakin
przez chwilę był pewien, że zaatakuje albo zwróci na niego uwagę innych rzezimieszków.
Mechanicznie położył dłoń na rękojeści miecza świetlnego, ale dziwak jedynie
zaczepnie się uśmiechnął i odszedł, zniknąwszy za filarem. Anakin zmarszczył
brwi, a jednak nie ruszył w ślad za przemytnikiem; zamiast tego skoncentrował
się i poszukał w Mocy znajomej osóbki.
Sięgnął
ku swojemu padawanowi, próbując przelać w serce Ashoki Tano jak najwięcej
ciepłych myśli i pocieszenia. Odpowiedziała mu cisza, tak, jak poprzednim
razem. I jeszcze poprzednim. Nieważne, jak bardzo się starał, jak bardzo
próbował złapać z nią chociaż najsłabszy kontakt, ona stale pozostawała milcząca.
Zasiadł
przy jednym z czystszych stolików, prosząc o menkoro. Pewnie wyglądał na jednego z przyjezdnych piratów albo
pospolitego uciekiniera. Zgarbiona sylwetka i ponure spojrzenie skutecznie
odgoniły wszelkich natrętów, którym przyszłyby do głowy targi albo wymiany.
Smarku.
I
znowu cisza, a przecież tutaj urywał się trop. Wszystkie poszlaki prowadziły
właśnie do tego miejsca. Według relacji świadków, tutaj widziano ukradziony
przez Ashokę statek. Owszem, zniszczony i nadpalony po nieudolnym lądowaniu
statek rzeczywiście odpoczywał w hangarze, ale samej Torgutanki nigdzie nie
było.
Zanim
usłyszał kroki, wyczuł zakłócenie w Mocy, wielką pogardę i niechęć.
-
Nok capo Jedi! Hreeda Jedi! (1)
Odwrócił
się w stronę zaczepnisia i rozpoznał Rodianina, który śmiało przyglądał mu się
zaraz po wejściu do kantyny. Chociaż nie zrozumiał ani słowa z dziwnego
języka, bez trudu wyczuł ogromny gniew i
już wiedział, że jego sekretne poszukiwania padawanki skończą się kłopotami.
Pragnąc
uniknąć walki i zamieszania, wstał i już miał wyminąć Rodianina, gdy ten złapał
go za rękę i wycelował niewielkim blasterem w głowę.
- Hej...!
-
Oona goota?(2) – warknął i popchnął z
powrotem w stronę stolika. Anakin spróbował wpłynąć na niego Mocą, zachęcić, by
przepuścił go i pozwolił odejść, ale Rodianin, chociaż niewrażliwy na Moc, był
silny umysłem i nie pozwolił stłumić własnej woli. Prychnął ze złością i znów
burknął coś niezrozumiałego.
-
Spokojnie – Anakin westchnął. Mógł pozbyć się natręta szybko i sprawnie, ale
wolał nie chwalić się mieczem świetlnym w miejscu pełnym szumowin. Może lepiej
spróbować nawiązać kontakt i dowiedzieć się czegoś o Ashoce Tano. – Znasz
Basic? – zapytał ostrożnie. Im szybciej znajdą wspólny język, a najprościej
było użyć tego, który obowiązywał w całej galaktyce i był najbardziej
powszechny, tym szybciej uda mu się wyciągnąć jakiekolwiek informacje.
Rodianin
zrozumiał z całą pewnością, bo uniósł głowę, ale nic nie odpowiedział. Za to
nie opuścił blastera i wciąż celową w jego głowę. Anakin nabrał ochoty odcięcia
mu lufy jednym machnięciem miecza, ale powstrzymał się. Czuł przez Moc, że
przeciwnik na kogoś czego i podejrzewał, że znajomość tej osoby może mu pomoc.
-
Zostaw Jedi w spokoju!
-
Fna ho koru gep! Ka noota! –
zaprotestował Rodianin, a nie doczekawszy się odpowiedzi, powtórzył głośniej,
tak, że pobliski Barabel odwrócił uwagę od swojego soku juna i półprzytomnymi,
zaspanymi oczami przyjrzał się całemu zajściu. Zaraz jednak głowa opadła mu na
ramię i chyba przysnął, zmożony alkoholem.
-
A idź mi stąd! – tłusta, wielka Twi’lekanka podeszła bliżej i pogroziła
rozmówcy. – Puszczaj gada i znikaj!
-
Ka noota! – powtórzył jeszcze raz
Rodianin i przycisnął mocniej blaster. Anakin zaczynał mieć dość; sięgnął
dyskretnie ku mieczowi i już miał się wyswobodzić, gdy zrezygnowana i
rozgniewana Twi’lekanka rzuciła w stronę przemytnika kilka republikańskich
kredytów.
Rodianin
wykrzywił twarz, spojrzał jeszcze raz na Anakina, ale wsunął blaster do kabury
i odsunął się dwa kroki do tyłu. Przepuścił olbrzymią Twi’lekankę i usunął się
w cień. Wciąż obserwował rycerza, trzymając rękę na broni.
-
Dzięki – Anakin wyprostował się i już miał odejść, ale wyczuł, że Twi’lekanka
jest tą, na którą Rodianin tak niecierpliwie czekał i której obawiali się
wszyscy zgromadzeni. Niepokój w Mocy zafalował, a kilku przemytników znikło. –
Co on mówił?
-
Prawdę – odparła. – Mówił, że szukasz zemsty. Ale nie masz powodu, bo jeszcze
nic się nie wydarzyło.
Anakin
zmarszczył brwi, nie zrozumiawszy, o czym kobieta bredziła. Ta z kolei poczuła
zdziwienie, uniosła lekku w pytającym geście i upewniła się:
-
Jedi Skywalker? – Twi’lekanka wydęła lekko usta i spojrzała na niego spod
przymkniętych powiek, wodząc językiem po wargach.
Twi’lekanki
zasłynęły w całej galaktyce jako wspaniałe tancerki i niewolnice, głownie ze
względu na swoje ciała i niesamowitą urodę. Ta jednak była dokładnym
przeciwieństwem stereotypu. Sprawiała
wrażenie ciężkiej i niskiej, członki miała krótkie i potężne, silnie
umięśnione, była poteżna i gruba, a jej lekku poruszały się groźnie. Nie
zrezygnowała ze skromnego stroju; Anakin mógł prześledzić wzrokiem każdą żyłkę
na jej piersiach.
-
To ja – skinął głową, czując, że intuicja nie zawiodła go i tym razem.
Podejrzewał, że kimkolwiek byli ci ludzie, mieli coś wspólnego z porwaniem
Ashoki Tano. Właściwie, zniknięciem, bo w jej pokoju nie znaleziona śladów
walki. Z drugiej strony, nie zostawiła słowa wyjaśnienia, więc mógł śmiało
założyć, że ktoś próbował położył łapska na jego padawanie.
-
Spodziewałam się ciebie – przyznała, kręcąc zalotnie biodrami.
Młodszemu,
głupszemu Anakinowi gest wydałby się słodki i pochlebny, ale teraz jedynie obrzydził,
przypominając, że niewolnictwo zabija w człowieku najnaturalniejsze i
najdelikatniejsze zachowania, pozostawiając wulgarność i świadomość, iż należy
wykorzystać wszystko, by przetrwać. Nawet jeśli trzeba się przy tym stłamsić.
-
Niby skąd? Jestem przejazdem – odparł swobodnie, szukając w Mocy czegokolwiek.
Twi’lekanka, podobnie jak Rodianin, pozostała niewrażliwa, a jednak wiedział,
że nie powinien nawet próbował „sztuczek Jedi”, bo i tak nie podziałają.
-
Taaak? – Twi’lekanka przeciągała każdą samogłoskę, coraz to zawyżając głos, aż
przechodził do piskliwego jęku. Cmoknęła i przeszła kilka kroków, zatrzymując
się dopiero przy jego plecach. Anakin natychmiast poczuł odór ale. Najprawdopodobniej samica była
pijana, a przy okazji: bardziej niebezpieczna niż na trzeźwo. – A ja myślałam,
że szukasz małej Togrutanki.
Anakin
napiął wszystkie mięśnie. Oczywiście, że wiedziała, gdzie może być Ashoka,
pewnie nawet spodziewali się, go przyjedzie. Dał się zwabić w pułapkę, ale miał
teraz dojść rozwagi by wyjść cało z opresji i jeszcze zachować przy życiu
padawankę.
-
Takie dzieciątko – dodała, ocierając się o niego ramieniem. – Bezbronne
dzieciątko!
-
Gdzie jest Ashoka? – zapytał twardo, pozwalając by gniew i strach wzięły nad
nim górę. Wiedział, że powinien odetchnąć, skoncentrować się i spróbować
pokojowo zająć się sprawą, tak, jak czynili to Jedi, strażnicy pokoju, jednak
pozwolił, by wściekłość zalała jego serce i uczyniła go silniejszym.
-
O, więc jednak nie przejazdem – zarzuciła lekku i zachichotała. Domyślał się,
że nawet dla kogoś pozbawionego Mocy, jego gniew był wyczuwalny i, przy
świadomości własnej przewagi, także żałosny.
-
Gdzie jest Ashoka?
-
Jedi Tano ma się dobrze – szepnęła, cmokając jeszcze głośniej. – Jest uparta,
ale ma się dobrze – wyciągnęła rękę i Anakin dostrzegł znajomy miecz świetlny
swojego padawana. Źrenice rozszerzyły mu się ze zdenerwowania; miecz świetlny
był przedłużeniem ręki, naturalną bronią, najlepszą dla każdego Jedi. Ashoka
nigdy nie oddałaby broni, tego mógł być pewien.
-
Gdzie jest? – powtórzył ostrzej. Twi’lekanka nagle otworzyła rękojeść pewnym
ruchem, jakby już wcześniej miała kontakt z bronią Jedi, i wyciągnęła adegański
kryształ ogniskujący.
-
Jedi Tano jest na razie bezpieczna, ale nam potrzebna – przemówiła cicho,
kręcąc kryształem między palcami. – I dopóki nie będziesz się wtrącał, nadal
będzie, ale jeśli nie przestaniesz... – zakręciła ostatni raz i upuściła
kryształ. Roztrzaskał się na ziemi, rozpryskując na kilkaset drobniutkich
elementów.
Anakin
nie czekał dłużej. Włączył miecz i błyskawicznie się zamachnął, ale nikogo nie
było. Twi’lekanka rozpłynęła się w powietrzu, nie pozostawiła po sobie nawet
zapachu ale, jedynie dziwne poczucie zagrożenia. Rozejrzał się w poszukiwaniu
Rodianina, ale po nim też nie było śladu. Z wściekłością zacisnął dłoń na
rękojeści miecza.
Znajdę cię, cholero jedna, pomyślał. Choćbym miał przeszukać całą galaktykę.
(1) Odważny, uparty Jedi! Mściwy Jedi!
(2) Wybierasz się
gdzieś?
(3) Nie bądź
śmieszna! Pieniądze!
_______________________________________________
Pierwsza część fanfiction do Wojen Klonów.
Miałam pisać one-shota z Jainą i z Jag'iem (dobrze odmieniam...?), ale będzie musiał poczekać... Taka krótka seria związana z czasami, gdy Ahsoka nosiła swój padawański warkocz. A tak, tytuł ulegnie zmianie jak wymyślę coś sensowniejszego.
Hej.To jest niesamowite. Tak pięknie opisujesz uczucia. Chcę więcej i czekam z takim niecierpliwieniem. Na serio. Czekam i mam nadzieję, że będzie szybko ;)
OdpowiedzUsuńLecisz w czytanych na moim blogu o TCW
http://dalszelosyanakinaahsokiobiwana.blogspot.com/
W czytanych znajdziesz bardzo dużo opowiadań o SW. Na razie czekam na następny.
NMBZT!(Niech moc będzie z tobą) i życzę Ci także dużo weny :)
Aż się zarumieniłam =^,^= Dziękuję bardzo za komentarz, ciesze się, że się podobało. Nowość niedługo i dziękuję za dodanie. I niech moc będzie z Tobą, pozdrawiam ^^
UsuńEmm... Emm... Tak, próbuję się skupić, ale akurat ta moja zdolność jest na poziomie planktonu >.< Także przeprasza, jeżeli komentarz będzie nieogarnięty.
OdpowiedzUsuńOd początku czyli: FF o SW! *o* O Wojnach kolonów ~(*-*)~ Ahsoka ma przerąbane! *zabrakło emotek wyrażających jak bardzo cieszy się moja wredna, sadystyczna dusza* Nie zrozum mnie źle, uwielbiam ją, ale to w moim przypadku wiąże się z tym, że jaram się cierpieniem ulubionego bohatera.
Dalej: Anakin włóczy się po barach? Ekhem... Pewna Osoba tak mi przestawiła myślenie, że teraz przychodzi mi tylko jedno do głowy, a mianowicie: Padme pogoni go patelnią zanim zdąży się wytłumaczyć! x))
I co jeszcze? Akcja z Twi'lekanką była... No dziwna o.O Tutaj akurat kłania się ta część mojej natury, która zerwała się z Olimpu i krzyczy, że ta cwaniara podróżuje cieniem! O.O Ale nie, Hades nie mógł zmajstrować dziecka gdzieś w Odległej Galaktyce (i teraz tylko ja wiem, o co mi chodzi >.<). I zniszczyła kryształ Ahsoki -.- Już widzę co będzie jak Smarkuś będzie musiała znowu budować sobie miecz. "This is it, the apocalipse!" A mi się Radioactive wpasowało.
A na początku myślałam, że ten Rodianin (prawie napisałam Riordanin, znowu tylko ja ogarniam) jest gejem! xDDD Takie zaczepne spojrzenia... No ostatnio namieszano mi we łbie przez Yaoi i masz babo taką mnie! ;__;
Świetnie wszystko opisujesz! Magia, po prostu magia :3 Ja tak nie potrafię, a przynajmniej jestem o tym przekonana. Ale to było po prostu genialne!
A teraz powiem tak: już miałam chwilę na ogarnięcie bloga i widzę, że mam też do przeczytania ff o Avatarze i Strażnikach Marzeń *o* Nie wiem czy wszystko skomentuję, ale zaraz się biorę do czytania. Widzę, że u mnie obserwujesz więc nie będę tu spamować, raz zachowam się jak kulturalny człowiek.
Życzę weny i czekam na więcej. <3
Ja wiem o co Ci chodzi. Masz tu poplecznika w trakcie czytania Klątwy Tytana...jak ja dojdę do ostatniej skoro na 3 mam lenia.?O.o A nie chwila...mam plan ;>
UsuńDziękuję za komentarz :)
UsuńPrzypadkiem znalazłam w szufladzie Władce Dwumyślnych i doszłam do wniosku, że fajnie by było znowu poczuć klimat Gwiezdnych Wojen i spróbowałam napisać, czego konsekwencje widać powyżej :)
Haha, chyba nigdy nie zrozumieniem ochoty znęcania się nad ulubionymi bohaterami, to zbyt skomplikowane dla mojej prostej psychiki. Ja za Ahsoką nie przepadam, znaczy lubię ją, ale nie wielbię :)
Czytając Twojego bloga zdążyłam ogarnąć Twoją miłość do Percy'ego, więc domyślam się o co chodzi :)
Za dużo yaoiców, za dużo ;)
Cieszę się, że się podobało i jeszcze raz dziękuję za komentarz. Tak, obserwuje cię i nadrabiam, ale wcale nie tak łatwo przeczytać ponad czterdzięsci rozdziałów :) Pozdrawiam.
To jest cudowne! Jagged odmienia się albo Jag'iem (czyli dobrze), albo Jagged'em, bynajmniej tak mi się wydaje ;). Naprawdę świetne, miło się czyta, nie ma błędów, godne podziwu, po prostu cudowne. Bardzo ciekawy wątek, naprawdę. Tylko mała uwaga piszę się 'Ahsoka' (Ale to tylko tak na przyszłość). Genialnie się zapowiada i czekam na więcej. Niech Moc będzie z Tobą!
OdpowiedzUsuńPs. Też prowadzę bloga o SW;
http://starwarsmyhistory.blogspot.com/
(Pierwszy sezon niewarty czytania, drugi jest w miarę dobry;)
1. Z serii Przeznaczenie Jedi ogranęłam tylko odmianę Jag'iem, ale tam też przede wszystkim Jaina miała z nim styczność i było przedewszystkim Jag, a nie Jagged, soł... Dobra siedzę cicho...
Usuń2. Nieprawda! Pierwszy sezon jest baaaaardzo wart czytania! Więc radzę nadrobić także takowy. :D
Tak, tak. Euphoria zawsze musi się dopisać do Play Game. Taka już jestem. xD
- Play Game
UsuńArgh! Nie mogę z tym imieniem -,- Nie mam pojęcia, skąd mi się wzięła ta Ashoka, ale jak się nauczyłam, tak piszę. Obiecuję na przyszłość się poprawić i chyba w następnym rozdziale wszędzie dobrze napisałam. Dziękuję za opinię i proszę bez "niewarty czytania", nie znoszę kokieterii. Zabrałam się do czytania i bardzo mi się podoba i już się cieszę, że zostało mi jeszcze ponad czterdzieści do przeczytania :)
Pozdrawiam.
- Euphoria
Ja z książek Star Warsów czytałam tylko dwa ostatnie tomy Dziedzictwa Mocy (Objawienie i Nieżwyciężowy), całą trylogię Mrocznego Gniazda i Poza Galaktykę. polecasz coś, bo nie wiem, za co się teraz wziąć^^
A pierwszy sezon na pewno przeczytam, zresztą, jestem w trakcie nadrabiania. Pozdrawiam.
Nie, ja po prostu ten blog zaczęłam na początku szóstej podstawówki. I wiem, że teraz wychodzi mi lepiej, a na składnię wyrazową z początku bloga nie mogę patrzeć. Nic nie szkodzi, to tylko mała uwaga. Następny rozdział skomentuję, gdy go przeczytam (póki co mam randkę z książką), wiem, że to pytanie nie do mnie, ale koniecznie przeczytaj 'The Old Republic: Revan", chyba najlepsza, jaką do tej pory czytałam. Niech Moc będzie z Tobą. ^-^
UsuńPrzyznam rację, obecne rozdziały przyspieszają rytm mojego serca, ale wtedy też nie było źle. Przynajmniej mnie nie raziło.
UsuńOld Republic? Jedyną książką dziejącą się przed bitwą o Yavin jaką czytałam było Poza Galaktykę. Generalnie jestem na późniejsze czasy, od Nowej Nadziei, a jak pojawia się rodzeństwo Solo to już w ogóle, ale skoro polecasz jak wypatrzę w Empiku to na pewno kupię. Aktualnie czytam Sokoła Millenium, potem mam Nową Nadzieję, a potem będę jeszcze czegoś szukać ^^ I z Tobą :)
Emmm...emmm... Play Game i Lucy się wypowiedziały, więc po co ja? No i jeszcze Kiwi, więc chyba powiem "pa". No ale dobra, zostawię słówko, ale naprawdę będzie krótko. Czy ja tu w pewnym sensie rymuję? No chyba zaraz zwariuję. Coś mi w głowie odwala, chyba znowu mózg nawala. Okej przejdźmy do owacji, żeby czasem nie złożyć reklamacji. Dobra, koniec, stop! Co ja tu w ogóle piszę? Już serio ze mną źle. A tak na serio, to strasznie podoba mi się ten prolog, lądujesz w obserwowanych. Naprawdę strasznie mi się podoba. Do siebie na bloga jednak Cię nie zaproszę, gdzie do takiego szmatławca? >.< Mój blog to jedna wielka szmata do podłogi. Prócz grafiki, która została wykonana przez panią powyżej i niech ta pani siedzi cicho, bo ja wiem swoje!
OdpowiedzUsuńTakże ten... kończę...
NMBZT <3
Profesjonalne rymy, wróżę karierę w hip-hopie ^^
UsuńEj, nie gadaj. Podaj adres, proooszę, chętnie przeczytam I nawet nie wiem, skąd adres mogę sama sobie wziąć, bo profil masz zamknięty :( Pozdrawiam i dziękuję za komentarz.
Jestem małym, potwornym, wrednym zdrajcą... Mogę podać bo warto ( i nie pyskować mi tutaj jedna z drugą bo ja wiem swoje) wyślę na gg jak będziesz (a panią wyżej proszę nie bić ;__;)
UsuńJuż sobie znalazłam i czytam ^^
UsuńKrótki jak na Ciebie. Na razie tak średni mi się podoba, ale mam nadzieję, że dalsze rozdziały są lepsze, jak np. Huntik\Revolution. Wiem, to zupełnie inne bajki. Ale mi chodzi o styl pisania opowiadania, tamten jest extra, /ten jest wcześniejszy?\ ale ten przy nim blednie.
OdpowiedzUsuńWspaniałe
OdpowiedzUsuń