Menu

10 marca 2016

Światło 19: Ostatnie pożegnanie (Avatar:Legenda Aanga)

            - Chyba się chłopcze pomyliłeś – szabla pirata dotknęła policzka Zuko.
            - Obyś tego nie pożałował – szepnął złowrogo książę. Na jego palcach wciąż tańczył groźny płomień. Jeden nieprzemyślany ruch kapitana, a cała łajba stanęłaby w ogniu. – Daję ci ostatnią szansę…
            - Zuko! – pisnęłam. Mój głos był nienaturalny wysoki i zachrypnięty. – Zuko, ja wcale nie chcę tej butelki! Nawet nie wiem, co to jest…
            - Kapitan z przyjemnością ci go da – powiedział Zuko twardo, wbijając świdrujące spojrzenie w pirata. Naprawdę się bałam. Zuko zachowywał się jak świr. Uświadomiłam sobie, że teraz jest nie tylko potężny, ale także bezwzględny i… niepoczytalny.
            - Bratanku, pan powiedział, że nie da nam tej pamiątki – Iroh na próżno próbował załagodzić sytuację. – Nie ma potrzeby uciekać się… do przemocy. Jaki nietypowy bęben. Naprawdę, przepiękna skóra. Może założymy orkiestrę w załodze, książę Zuko?
            - Dawaj albo będzie gorąco – syknął Zuko.
            - Popełniasz błąd, bucu! – krzyknął pirat i zamachnął się szpadą. Ostrze przecięło powietrze w miejscu, gdzie jeszcze przed chwilą była głowa Zuko. Zanim zdążyłam krzyknąć, kula ognia trafiła w ścianę, wyżerając olbrzymią dziurę.
            - Uciekajmy, Kataro! – stryj Iroh popchnął mnie w stronę schodów na pokład.
            - Co Zuko wyprawia?! – wrzasnęłam, patrząc na ten absurdalny pojedynek.
            - Pryskaj stąd, ale już!
            Przez dziurę w burcie zaczęła się przelewać woda. Kapitan wrzasnął i znów natarł na Zuko. Ten cofnął się i z furią kopnął – w powietrzu rozwiał się czarny dym, a pirat wyglądał, jakby przypaliło mu te cienkie wąsiki. Zuko wybiegł na górny pokład, a kapitan zanim, wściekle tnąc mieczem.
            - Zuko! Przestań w tej chwili!
            Chwyciłam się burty statku. Okręt piratów niebezpiecznie się chwiał i schodził coraz niżej. Chłopak walczył zajadle, jakby od tego zależała jego godność – naskoczył na pirata z taką furią, że aż odebrało mi głos.
            - Pożałujesz, że mi się przeciwstawiłeś!
            Mrugałam ogłupiała, patrząc, jak Zuko roztrąca kolejnych piratów, pokonując jednego za drugim. Rzucał się w walce tak wściekle, a ja nie potrafiłam zrozumieć – gdzie mój przyjaciel? Zuko, na którego teraz patrzyłam, nie miał z nim nic wspólnego. Zachowywał się okropnie! Był taki agresywny, gniewny, napastliwy…
            Zrozumiałam, że ja już nie wytrzymam.
            - Zuko! Uspokój się, ci ludzie nic ci nie zrobili! – napominał stryj Iroh, próbując rozdzielić walczących.
            Nie zwracałam już uwagi na nikogo. Uciekłam ze statku piratów, nawet się nie oglądając. Dotarło do mnie coś ważnego: wyprawa Zuko nie miała być miłą wycieczką krajoznawczą ani terapią, w czasie której by się uspokoił. Co ja sobie wyobrażałam… To było polowanie na Avatara z grabieniem wiosek i paleniem w programie. Aż jęknęłam.
            Minęłam zdezorientowanych żołnierzy, którzy obserwowali walkę księcia z konsternacją, niepewni, czy powinni interweniować. Nie całkiem ufali Zuko jako przywódcy, większym szacunkiem darzyli starego stryja Iroh.
            Wpadłam do swojej kajuty i zgarnęłam plecak z rzeczami. Nie miałam żadnych pieniędzy ani kosztowności, ale w tamtej chwili o to nie dbałam. Schowałam fiolkę z płynem do kieszeni, chociaż miałam szczerą ochotę cisnąć ją za burtę. Była przyczyną całej okropnej awantury.
            Zatrzymałam się tylko na chwile, gdy dopadły mnie nagłe wyrzuty. Łamałam słowo dane dawno  temu Królowej Ursie. A jednak, to nie był już ten sam Zuko.
            Nie mogłam stać po jego stronie, nie w tej wojnie.
            Dorośliśmy, uświadomiłam sobie. Dopóki byliśmy mali, dopóki bawiliśmy się w Pałacu, nie musieli myśleć, że w tej wojnie staniemy po różnych stronach. Ale wreszcie nadszedł ten moment, gdy nasza przyjaźń się kończyła.
            Było mi tak przykro. Miałam wrażenie, że cały mój świat się rozsypuje.
            Wiele lat temu, gdy mnie porwano, usychałam z tęsknoty za mamą, tatą i Sokką. Myślałam, że sobie nie poradzę, ale jednak – przetrwałam w Narodzie Ognia.
            Gdy Królowa Ursa odeszła, także myślałam, że to mój koniec. Znów dałam sobie radę, co prawda nie mogłam żyć w Pałacu, ale całkiem przyzwoicie mi się wiodło.
            Nawet kiedy Hama okazała się tak potworną osobą, czułam, że jestem sama na świecie. Ale w tych najgorszych momentach, zawsze miałam przy sobie Zuko. Był moją rodziną, najdroższym przyjacielem.
            Dzisiaj zrozumiałam, że Iroh miał rację. Zuko już nie będzie taki sam jak przed pojedynkiem – to był odmieniony człowiek, którego życia tak głęboko skrzywdziło, że został w nim tylko gniew i wstyd. Chociaż obiecywałam, że stanę przy nim, kiedy będzie mnie potrzebował, nie mogłam.
            Wyszłam na pokład z plecakiem zarzuconym przez ramię. Patrzyłam jak statek piratów płonął. Aż wstrzymałam oddech. Tak miała wyglądać misja Zuko? Czy kiedy natrafimy na wioskę ze śladem Avatara, to on puści ją z dymem? Wzdrygnęłam się z obrzydzeniem.
            Myślałam, że jest inny. Że nie ucieknie się do metod Najeźdźców z Północy.
            Zuko stał na brzegu nad klęczącym kapitanem. Mężczyzna łkał, patrząc na swój spalony okręt. Statek powoli szedł na dno, zatapiając się coraz bardziej i bardziej. Stryj Iroh trzymał się blisko, obracając posrebrzane pionki do Pai Sho w palcach.
            Gdy mnie zobaczył, od razu pojął – nie musiałam się tłumaczyć.
            Zuko odwrócił się z pogardą od kapitana i machnął na stryja:
            - Wracamy na okręt! Katara, za chwilę odpływamy…
            - Odpływacie, Zuko – poprawiłam.
            - O czym ty mówisz? – zastąpił mi drogę. Musiałam zadrzeć głowę, żeby spojrzeć mu w oczy. Zawsze był większy i wyższy ode mnie, ale teraz, gdy stanął nade mną jak nad gorszym, poczułam się przytłoczona.
            - Ja… nie będę dalej z wami płynąć. Zostaje tutaj.
            Zuko zamrugał zaskoczony.
            - Nie mogę tak, Zuko – wyszeptałam cicho. – Bardzo chciałam ci pomóc, ale nie potrafię.
            - Zostawiasz mnie? – Zuko zmarszczył brwi i spojrzał na mnie groźnie. – Po prostu odchodzisz?
            - Tak – szepnęłam. Czułam lodowaty ucisk w sercu i w żołądku. Porzucałam kogoś, z kim spędziłam ostatnie sześć lat życia. – Nie widzisz, że ta twoja misja jest chora? Nie wiesz nawet, czy Avatar żyje, a chcesz przetrząsnąć każdy kraj… Oszalałeś na punkcie Avatara. Już nie widzisz, co jest dobre, a co złe, Zuko! Co ty zrobiłeś z tamtymi ludźmi!
            - Nie okazali mi szacunku…
            - Mówisz jak swój ojciec! Już nie pamiętasz, jak sobie obiecywaliśmy, że będziemy ponad tą wojnę?
            - Nie chciał ci dać tego, co ci się należało… Miałaś do niego prawo! Z racji krwi!
            - Nie obchodzi mnie głupi napój! Nie był wart życia tamtych ludzi… Zuko, jeśli to jest cena odzyskania twojego honoru, to to jest straszne. Zastanów się, czy nie stracisz duszy – wycedziłam.
            Zuko zamarł rozzłoszczony, ale po chwili złagodniał. Położył mi dłoń na ramieniu i ucałował w czoło.
            - Nie zatrzymam cię. Chcesz wrócić do domu? – głos też miał już inny. Pozbawiony dumy i wściekłości, po prostu… miękki i szczery. Takiego Zuko pamiętałam i takiego kochałam.
            - Tak, Zuko – chlipnęłam. – Będę za tobą bardzo tęsknić.
            - Jeszcze się spotkamy – obiecał. – Przepraszam cię. Chyba byłem trochę… przykry w ostatnich dniach. Ale musisz zrozumieć jedno: jeśli nie schwytam Avatara, nie będę mógł godnie żyć – powiedział twardo.
            - Czy ty sam wierzysz w to, co mówisz? – spytałam z bólem. – Honor to jest coś, co ojciec może ci zabrać, a potem przyznać. To od ciebie zależy, Zuko! – widziałam, że moje słowa w ogóle do niego nie trafiają. Książe już dawno zagubił się w tym wszystkim.
            - Też będę tęsknił, Kataro – szepnął cicho i znów mnie ucałował.
            - Mam nadzieję, że zmądrzejesz – uśmiechnęłam się przez łzy. – Nie rób nic głupiego i… mam nadzieję, że będziesz szczęśliwy.
            - Jeszcze się spotkamy – szepnął Zuko. Chociaż udawał twardego, widziałam, że jemu też nie łatwo się rozstawać. Teraz obydwoje będziemy samotni, zdani tylko na siebie. – Wierzę, że jeszcze się spotkamy.
            - Do widzenia, Zuko – stanęłam na palcach i delikatnie go pocałowałam. Nie uśmiechnął się.
            Zuko odwrócił się i odszedł zdecydowanym krokiem. Nie potrafiłam sobie wyobrazić, gdzie los go popchnie. Czułam, jakbyś rozstawali się na zawsze – o to, po długich, dziwnych sześciu latach nasze ścieżki się rozchodziły.
            Stryj Iroh przytulił mnie mocno.
            - Rozumiem twoją decyzję, Kataro. Minie trochę czasu zanim Zuko poukłada sobie w głowię i zanim zrozumie wiele rzeczy. Obiecuję ci, że będę przy nim. Uważaj na siebie, dziecko. Niech ci się wiedzie.
            - Ja – pociągnęłam nosem smutno – obiecałam Królowej Ursie, że z nim zostanę. Zanim zniknęła, prosiła mnie, żebym nie dopuściła, żeby skrzywdzili jej syna. A Zuko…
            Stryj Iroh zamyślił się głęboko.
            - Zuko jest jeszcze młody i taki gwałtowny. Wierzy, że musi schwytać Avatara, że to jest jego – pożal się – przeznaczenie. Ale kiedy się już trochę żyje na tym świecie, człowiek przestaje wierzyć w przeznaczenie. Jeśli tylko mój bratanek będzie miał otwartą głowę, podejmie słuszne decyzje.
            Spojrzałam na stryja podejrzliwie.
            - Stryj chyba wcale nie popiera tej wojny? – spytałam.
            Iroh uśmiechnął się smutno.
            - Dużo już widziałem, Kataro. Do tej pory głównie, ile krzywdy wynika z tej wojny. Ja też poniosłem straszną stratę. Wiesz przecież jak zginął mój ukochany syn – zamilkł na chwile, a gdy znów podjął, jego głos był dziwnie zmieniony: - Płynę z Zuko nie po to, żeby znaleźć Avatara, ale po to, żeby nie stracić kolejnego syna.
            - Nie mogę zrozumieć, czemu się tak zachowuje…
            - Wydaje mu się, że wcześniej był słaby. Za słaby. Teraz chce udowodnić światu, ale przede wszystkim samemu sobie, że jest inaczej. Mój drogi książę… Będzie się musiał jeszcze wiele nauczyć.
            Skinęłam głową i pokłoniłam się z szacunkiem Iroh.
            - Żegnaj, Stryju. Dziękuję… za wszystko.
            Zanim zdążyłam się wyprostować, stryj pochwycił mnie mocno i serdecznie uściskał. Zanim zdążyłam zaprotestować, wepchnął mi w rękę sakiewkę z brzęczącymi monetami.
            - Nie, nie wezmę tego, to za dużo – zaprotestowałam.
            - Teraz musisz sobie sama dawać radę – stryj powstrzymał mnie, gdy próbowałam mu zwrócić pieniądze. – Uważaj na siebie, dziewczynko z plemienia wody.
            Mrugnął do mnie i również odszedł. Długo stałam na brzegu i wpatrywałam się w odpływający okręt. Coś mnie nerwowo ściskało w gardle. Po raz pierwszy w życiu byłam zupełnie wolna – mogłam zrobić wszystko. I nie miałam pojęcia, co dalej – nie miałam niczego, zaczynałam z czystą kartą.
            Spojrzałam na polną drogę i zarzuciłam kaptur na głowę.

            Gdzieś przecież dojdę. 

9 komentarzy:

  1. Nie mogę uwierzyć! Już myślałem, że nie będzie mi dane nigdy przeczytać nic twojego :O No ale jednak. Niestety nie mogę dzisiaj napisać wyczerpującego komentarza :( Powiem jedynie, że rozdział trochę grający na emocjach. Wybory... nieważne jak się postąpi zawsze będzie źle. Katara wybrała i okażę się co dalej. Jestem ciekaw jak rozwiniesz akcje. Porzucisz na jakiś czas wątek młodego księcia i udasz się z Katarą...? No własnie gdzie? Zapewne będzie zmierzała do domu, ale może sobie pomyśleć, że pewnie domu już nie ma... No nie powiem Robi się coraz ciekawiej! Czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg wydarzeń :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Znalazłam twojego bloga i od razu calutkiego przeczytałam ❤
    Po pierwsze bardzo mi się podoba twój styl pisania. Lekki i przyjemny.
    Po drugie wspaniale opisujesz uczucia. Kiedy Zuko żegnał się z Katarą, w oczach aż miałam łzy *płak* 😢
    Jezuniu jeśli oni się spotkają to już w ogóle będę ryczeć ❤😭
    Nie potrafię pisać komentarzy więc nietety już fo kończę :/
    Mam nadzieję , że za niedługo rozdział się pojawi (mimo iż ostatni był 3 miesiące temu to proszę nie zawieszaj tego opowiadania! Ono jest piękne! ) a tym czasem życzę weny i pomysłów 😀💋

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Będziesz kontynuować to opowiadanie?

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam szczerą nadzieje że będziesz kontynuować pisanie tego opowiadania bo jest świetne! Życzę weny!

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedy next Jak Wytresować Smoka?

    OdpowiedzUsuń
  7. Anonimowy01:50

    Może cie to nakłoni do ponownego powrotu i zakończenia chociaz tego opowiadania bi ja tu czekam :(

    OdpowiedzUsuń

Widzisz jakieś błędy? Akcja jest za szybka albo za wolna? Za długie, za krótkie zdania? Ignoruję kanon albo przekręcam jakieś fakty? Daj znać, będę bardzo wdzięczna. Uczę się pisać i każda wskazówka jest na wagę złota, dziękuję za każdą krytykę, zniosę nawet najsurowszą ocenę, śmiało. Każda krytyka jest dla mnie na wagę złota :) Serdecznie dziękuję za komentarze, w razie czego - odpowiadam prawie na każdy.
Koniecznie daj znać, które opowiadanie ma być jako następne! :)