Pachniało
słodko i delikatnie; zupełnie, jakby znajdowały się w wolnych, ukwieconych
ogrodach na Naboo, a nie – w jasnej. przestronnej jadalni z wysokim stropem i
kotarami na wszystkich ścianach. Padme starała się zapamiętać, za którą zasłoną
znajdują się drzwi, ale już po chwili straciła z oczu właściwe miejsce, gdy
służący - pojawiający się nie wiadomo skąd - zaczęli wnosić na salę półmiski.
-
Kochanie, dobrze się bawisz? – premier Donar Turia usiadła przy niej i
zarzuciła nogę na nogę prezentując zgrabne, opalone kolanka. Padme zmarszczyła
brwi; nie potrafiła się pozbyć wrażenia, że kobieta za wszelką cenę stara się
zająć cały ich czas błahostkami takimi jak oprowadzenie po pałacu czy
idiotyczna kolacje, byle tylko nie mieli czasu zrealizować ich zadań – zarówno
tych oficjalnych jak i nieoficjalnych.
Nawet
gdy Obi-Wan za wszelką cenę próbował opuścić budynki premier, chcąc znaleźć
Ahsokę gdzieś pomiędzy zabiedzonymi mieszkankami robotników, odmówiła mu i
zamiast tego chciała, by przeprowadził trening dla jej żołnierzy.
Na
swój sposób ich uwięziła, inaczej niż Anakina, ale wciąż.
Padme
czuła, że nie może wykonać ani jednego kroku bez wścibskich oczu służących.
Chociaż nikt się nie narzucał, podążali za nią krok w krok. Gdy próbowała
opuścić pałac, natychmiast ją zatrzymali i oznajmili, że premier chce się
spotkać. Padme była wściekła; powoli czuła, że zaczyna jej brakować powietrza.
Mimo, że przywykła do obstawy, zawsze miała mniej lub bardziej wolną rękę.
Mogła i zawsze robiła to, co sama chciała.
Teraz
poproszona o zjedzenie posiłku w towarzystwie premier, zgodziła się z czystej
grzeczności. Siedziały w jednej z sal dla gości, ogromnej i szeroko
przyozdobionej z wystawnością, która zahaczała o zwykły kicz.
Padme
wyglądała czarująco; w prostej, brązowej sukni i włosami zaplecionymi w warkocz
biegnący dookoła głowy przypominała prawdziwą królową. Gdy zapinała na szyi
złoty łańcuszek, pożałowała, że Anakina nie ma w pobliżu. Dla niego mogła się
uśmiechać szczerze i prawdziwe, dla niego mogła zrzucać te przesadzone stroje,
dla niego mogła budzić się codziennie rano.
-
Dziękuję za gościnne – odparła niezobowiązująco z nieszczerym, sztucznym
uśmiechem.
Turia
wyglądała, jakby taka odpowiedź w zupełności ją usatysfakcjonowała. Zresztą,
była osobą, która zawsze miała scenariusz rozmowy i tak kierowała pytaniami, by
w rezultacie dostać to, czego chciała. Tym razem Padme też odpowiedziała tak,
jak premier sobie życzyła.
Senator
skinęła głową i sięgnęła po niewielki półmisek z jakimś egzotycznym mięsem
roślinożernego zwierzęcia. Ułamała kawałek i włożyła do ust, ciągle pozostając
pod czujnym spojrzeniem premier. Westchnęła. Chyba przyszedł czas, by odbyć w
końcu rozmowę o Anakinie.
– Chciałam porozmawiać o generale Skywalkerze
– powiedziała cicho. Obiecała Anakinowi, że wyciągnie go z więzienia za wszelką
cenę, ale póki co za każdym razem, gdy chciała stanąć w jego obronie, Turia ze
łzami wspominała o poranionej szyi swojej przyjaciółki. Padme miała powoli dość
wszystkiego, co związane z tą planetą. I gdyby nie Ahsoka, najchętniej włamałaby
się do przeklętego więzienia, zabrała Anakina i odleciała jak najdalej,
porzucając zadanie przydzielone przez senat.
-
Ach, tak, generał Skywalker – premier przeciągnęła się ze znudzeniem. –
Naprawdę nie rozumiem, czemu jego sprawa tak cię martwi.
-
To zasłużony bohater Republiki i potężny Jedi... – zaczęła Padme służbowym
tonem.
-
To niepoczytalny morderca!
Padme
poczuła, że krew napływa jej do policzków. Zacisnęła ze złością pięści, ale
zachowała poważny, beznamiętny ton.
-
Nikogo nie zamordował.
Turia
uniosła brwi na taką wysokość, że Padme poczuła się nagle dziwnie mała,
smarkata i głupiutka, zupełnie, jakby lata doświadczenia w polityce wyparowały
w mgnieniu oka.
-
Chyba nie chcesz powiedzieć, że wojna nie przynosi ofiar.
Padme
odetchnęła głęboko.
-
Chcę tylko prosić o ułaskawienie dla niego. Działał w gniewie i strachu... To
niesprawiedliwe osądzać go... Rozumiesz, jego uczennica zniknęła, szukamy jej –
Padme przeczesała palcami włosy. A twoi
ludzie absolutnie nie pomagają nam jej znaleźć, dodała w myśli. - Przecież
każdy czasem popełnia błędy – mówiła niepewnie i trochę nieśmiało. Gdyby
działała w sprawie kogoś innego, najpewniej potrafiłaby znaleźć argumenty, być
stanowcza i dumna, jak przystało na senatora. Tymczasem, gdy w grę wchodził
Anakin, zaczynała tracić kontrole nad sytuacją, trochę w obawie, że zdradzi
romans, a trochę dlatego, że odbierała wszystko bardzo osobiście.
-
Gdyby ktoś atakował twoją przyjaciółkę – Turia podniosła głos, jakby chcąc
pokazać swoja przewagę w negocjacjach – usprawniłabyś go gniewem?
Padme
zawahała się przez chwilę, a premier mówiła dalej...
-
Nie. Chciałabyś dla niego kary. Za zagrożenie życia. I dobrze wiesz, że ten
szaleniec nie powinien chodzić wolno po ulicach, skoro rzuca się na obcych bez
powodu!
Padme
odetchnęła, a jej twarz stężała niczym maska. Usta zacisnęła w wąską, cierpką
linię, a oczy miała rozgniewana i jednocześnie zdeterminowane. Nieświadoma
popatrzyła w twarz premier tym samym spojrzeniem, którym Anakin obdarzał ludzi
sprzeciwiających się jego taktykom walki.
-
Anakin... – zanim zdążyła ugryźć się w język, już mówiła o nim jak o dobrym
przyjacielu, a nie jak o ochroniarzu. – Anakin bywa trudny, ale rozmawiałam z
nim. Żałuje i jest skruszony. Pragnie wybaczenia od ciebie i od twojej
przyjaciółki.
Kłamała
w żywe oczy, ale liczyła, że nic jej nie zdradzi. Premier nie była Jedi,
chociaż Obi-Wan utrzymywał, że jest na swój sposób wrażliwa na Moc. Gdy
rozmawiali o niej kilka godzin temu, jednocześnie obmyślając strategie
uwolnienia Anakina, westchnął ciężko i powiedział: „Jest w niej coś paskudnego. Zupełnie, jakby leciała na dno i była
przeszczęśliwa, że się stacza.” Padme nie do końca zrozumiała, ale wolała
nie drążyć.
-
Pani premier!
Do
środka wpadł jeden ze strażników, zdyszany, czerwony na twarzy i wściekły. Obie
kobiety zgodnie podskoczyły, przestraszone nagłym wtargnięciem.
-
Co się dzieje? – premier wstała i gestem zachęciła go, by podszedł bliżej. Mężczyzna
skłonił się lekko, chowając blaster do kabury i odetchnął.
-
Jedi Skywalker zniknął.
Padme
stłumiła rozgniewany, zdumiony okrzyk. Przecież obiecał, że w nic nie będzie się mieszał! Zakryła dłońmi
twarz i zmieliła w ustach najohydniejsze znane jej przekleństwa. Czasami
zastanawiała się, czy Anakin kiedykolwiek usłucha czyjejkolwiek prośby czy
rozkazu. A przecież dałby radę go uwolnić, potrzebowała tylko czasu...
Ale
on i tak musiał postawić na swoim.
Premier
tymczasem pokiwała z niechęcią głową i spojrzała jej prosto w twarz.
-
Jest skruszony, tak, pani senator? – spytała z wyrzutem.
*
*
Ahsoka spędziła noc u nowopoznanej rodziny. Kobieta, zwana przez wszystkich mamusią, niechętnie zaproponowała jej nocleg i chociaż odmawiała, nakarmiła i dała przyzwoite, ciepłe ubranie. Ahsoka nie była świadoma, jak bardzo głodna i zmęczona była, dopóki nie otoczył ją rodzinny jarmark zagłuszający nawet wszechobecną biedę. Ze zdumieniem patrzyła, że jak gałęzie zastępują blastery i miecze świetlne, a resztki podartych ubrań zszytych byle jak - lalki. Wieczorem, gdy zrobiło się całkiem zimno, Sania wepchnęła się pod jej koc, oznajmiając, że razem będzie przyjemniej. Drobne, chude ciało dziewczynki przylgnęło do starszej koleżanki. Ahsoka poczuła się jakoś dziwnie; coś w niej drgnęło i nieśmiało objęła malucha, wzruszona i przejęta. Po chwili mała już spała, a ona nie mogła się ruszyć, ułożona w krzywej, niewygodnej pozycji.
Uśmiechnęła się do śpiącej Sani.
Uśmiechnęła się do śpiącej Sani.
Nagle w ciemnościach nocy usłyszała ciche kroki, a po chwili ktoś się odezwał.
- A więc jesteś Jedi?
Pytanie było raczej oschłe i trochę drwiącego, co ubodło Ahsokę do żywego. Zmarszczyła brwi, odsuwając od siebie Sanię i wstając ze starego materaca. Na środku pokoju stał najstarszy syn rodziny, wysoki, żylasty chłopak o twarzy podłużnej i zawsze wykrzywionej w dziwny, podejrzliwy wyraz. Ahsoka czuła jego niechęć i swego rodzaju pogardę.
W głębi serca wiedziała, że chłopak musi ją mieć za słabeusza i na dodatek zagrożenie. Pojawiła się w towarzystwie jego młodszej siostry, bosa i przestraszona, nieświadoma nawet, na jakiej planecie się znajduje. Chociaż chciała, by brano ją poważnie, w tej chwili mogła bardziej uchodzić za wandala niż za strażnika pokoju w Galaktyce.
- Tak, jestem – odparła równie chłodno jak on.
- Myślałem, że Jedi są... więksi – stwierdził od niechcenia, siadając na starym, chybotliwym krześle zbitym ze znalezionych przypadkiem desek. Wszystkie dzieciaki spały tak mocno, że nawet nie usłyszały skrzypnięcia.
- Więksi? – powtórzyła urażona Ahsoka i odruchowo wyprostowała się i wypięła pierś do przodu, udając wyższą niż była w rzeczywistości. – Gwarantuje ci, że wzrost nie ma nic wspólnego z rzeczywistą wielkością. A ja dopiero się uczę.
Nawet w ciemności widziała, że uniósł brew.
- A więc, gdzie twój mistrz? – spytał celnie. Ahsoka nawet się nie skrzywiła. Chociaż starała się nie myśleć o Anakinie, wierzyła, że znajdzie ją już niedługo. Wtedy, w kantynie, zanim zgarnęli ją strażnicy, widziała go przez kilka sekund i od tamtej chwili kurczowo trzymała się nadziei, że wkrótce się spotkają.
- Potrafię sobie radzić sama – odparła głośno, odpychając od siebie myśli o mistrzu. Gdy uświadamiała sobie, że jest tak blisko, a jednocześnie tak daleko, czuła się niesamowicie smutna i przygnieciona własnym towarzystwem.
- Taka małolata?
Ahsoka zmarszczyła brwi. Szukał zwady, czy jak? Miała wrażenie, że za wszelką cenę chciał ją zdenerwować i póki co, odnosił niezłe wyniki. Zacisnęła pięści. Był od niej sporo wyższy i co najmniej dwa razy większy, szerszy w ramionach. Podejrzewała, że tymi wielkimi łapami małpy mógłby złamać jej chudą rękę na pół.
- Przejdziesz do rzeczy...? – zawahała się, zdając sobie sprawę, że nawet nie zna imienia chłopaka. Zignorował wymowne milczenie, gdzie każdy by się przedstawił i tylko zacisnął mocniej usta.
- Nie wiem, jakie masz porachunki z Donar Turią i nie chcę wiedzieć. Ale jeśli z twojego powodu ktoś przyczepi się do m o j e j rodziny wydam cię bez żadnym oporów – przestrzegł, stając oko w oko z Ahsoką. Musiała zadrzeć głowę, by spojrzeć mu w twarz.
- Takiś potulny? Boisz się? – spytała, naiwnie licząc, że uderzy w jego męską dumę. Chłopak tylko uśmiechnął się bez cienia radości.
- Po prostu nie szukam kłopotów, Jedi Tano.
Miał brązowe, bystre oczy, trochę zapuchnięte i podrażnione. Ahsoka mogła jedynie zgadywać, że całe dnie spędzał w jednej z ogromnych fabryk, z których utrzymywała się cała gospodarka planety.
- Chcesz, żebym zniknęła?
- Nie wyrzucę dziecka z domu – odparł. Ahsoka zaczerwieniła się ze złości, słysząc to „dziecko” i zagryzła wargi, by się nie powiedzieć za dużo. Miał rację, na razie była całkowicie zdana na łaskę jego rodziny. Chłopak spojrzał na nią wrogo i ciągnął dalej: – Nie jestem draniem bez serca. Ale za kilka dni... po prostu się stąd wynoś.
JEEEEEEEESTEEEEEEEEEEM PIERWSZA! Mimo, że właśnie wróciłam z kina z tego filmu ^^
OdpowiedzUsuńKomentuję, bo tego nie da się nie ominąć no!
Ty murzyńska je... Donar Turia! Nienawidzę Cię! Ja wiem co ty chcesz zrobić tymi swoimi kolankami! Chcesz uwieść Anakina ty łajzo jedna ty! On jest Padme ty jedna szumowino ty! Ja Ci dam! ŁAJZA! MENDA! I inne ten tegest, ale wracam do czytania, bo moje biadolenie nie równa się z nową notką Jainusi ♥
Co to kurde Tatooine, że nie chcą ich wypuścić? Zabić ich i tyle! Nie powinni żyć :>
Zabij ją Padme, a nie się bawisz z nią w jakieś przyjęcie dla wyższej szlachty kurde no! Anakin tu Cię potrzebuje! -.-
Ahahahahahahahahahahahaha... Oj, ale biedna ta jej przyjaciółka. Bardzo -.- ANAKIN WAŻNIEJSZY! I niech nikt mnie nie podważa!
Ojć! Znowu czytałam do końca, nie komentując... No ale to jest tak wciągające! :>
Ja kończę, bo i tak nie lubi nikt moich długich komów, więc chyba dobrze że czytam nie komentując ;>
ROZDZIAŁ JAK ANAKIN W KICIU... Co? O.O A tfu! Rozdział jak upartość ANAKINA *O*
Niech Moc będzie z Tobą! ♥
Ciocia Kiwi ^-^
Jak dobrze pójdzie, to może uda mi się pójść na ten sam film ze znajomymi. Po twojej rekomendacji nabrałam na niego wielkiej ochoty.Skarbie kochany, pani premier nikogo nie chce uwodzić, nie wiem, skąd ci się to wzięło :) Nie jestem ogromną fanką Anidali, wręcz przeciwnie, jest to chyba jedna z ostatnich, które bym wskazała (ale i tak są lepsi od Jainy i Zekka w duecie innym niż przyjacielski -,-), ale nie zamierzam ich rujnować.
UsuńPadme próbuje działać na swój sposób. Nieskutecznie, ale ciii... I spróbuj spojrzeć na to z perspektywy premier, a gdyby twojego człowieka ktoś dusił? ^^ A Anakin sam będzie umiał o siebie zadbać.
Uwielbiam twoje komentarze, długie też :D
Dziękuję za komentarz :* Niech Moc będzie z Tobą, Ciociu ^^
Głupia, brzydka, stara, gruba i wiem, ze większość, c do tej pory napisałam nie zgadza się z tym, co ty wymyśliłaś, ale ja lubię przezywać Donar Turię. I dlaczego mi się wydaje, że Donar jest od Donald, a Turia od Tusk? xD No taka mądra ja xD
OdpowiedzUsuńTen chłopak na początku wydał mi się trochę taki Lokiowaty xD
Ale teraz uważam, że jest trochę chamski, ale troszczy się o swoją rodzinę i nie chce mieć problemów z rządem. Coś podejrzewam, że ta planeta to trochę jak III Rzesza albo ZSRR. Tylko tak się wydaje, że nie jest źle. Oczywiście są to tylko moje przypuszczenia. :)
Dobrze, że Anakin uciekł, chociaż robi to z niego jeszcze większego przestępce i zapewne przez to Padme będzie miała jeszcze mniejszą swobodę. Jeżeli w ogóle pozwolą jej wyjść z komnat. No cóż. Ciekawe jak się dalej potoczy ta historia. Mam nadzieję, że po zakońćzeniu tego SW zrobisz jeszcze jakiś historie związane z tą tematyką. I gdybyś tak jeszcze kontynuowała serię Frozen/Strażnicy Marzeń :)
Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. A teraz będę lizać rany, które zadała mi Kiwi byciem pierwszą ;)
NMBZT
byle tylko nie mieli czasu zrealizować ich zdań – zarówno tych oficjalnych jak i nieoficjalnych. -> tu chyba powinno być zadań?
OdpowiedzUsuńSenator skinęła głową i sięgnęła po niewielki półmisek z jakimś egzotycznym mięsem roślinożernego zwierzęta. zwierzęcia?
Wybacz, ale znalazłam te dwie małe 'literówki' i pomyślałam, że Ci o nich napiszę, bo każdy popełnia błędy ;).
Przechodząc do sedna; rozdział naprawdę mi się podoba! ^^ Z każdym kolejnym zdaniem miałam ochotę zabić tę złą panią coraz bardziej, naprawdę... ale to mój osobisty popęd. Anakin zwiał z kicia? Zakładam, że Padme gu ukarze... celibatem. No, co tu dużo mówić... naprawdę Cię podziwiam, piszesz wspaniale, aż ma się ochotę czytać i czytać. Czekam na spotkanie Ahsoki i Anakina, bo naprawdę chcę zobaczyć tę tęsknotę w ich oczach i radość na buźkach (oczami wyobraźni, rzecz jasna) Cóż... po prostu genialnie, mój Mistrzu. Czekam na kolejny rozdział i niech Moc będzie z Tobą!
Poprawione! Dziękuję bardzo i przepraszam. Staram się zawsze przeczytać rozdział przed publikacją, ale tych błędów nie zauważyłam i przepraszam, na drugi raz postaram się wyłapać wszystkie.
UsuńDziękuję Ci, takie słowa z Twoich ust... Czuję się naprawdę doceniona.. Dziękuję.
Spotkanie Anakina i Ahsoki na pewno nie odbędzie się w najbliższym rozdziałach. Opowiadanie, które miało mieć dziesięć rozdziałów, nagle mi się wydłużyło -,-
Dziękuję jeszcze raz za komentarz i pokazanie pomyłek :D Pozdrawiam i Niech Moc będzie z Tobą.
Naprawdę super! Pisz więcej o Padme :)
OdpowiedzUsuńJa tam eidziałam jakieś błędy, sle na tą chwilę ich nie pamiętam...
OdpowiedzUsuńWidziałam... a i rozdział extra.
Usuń