Hej, witam Was bardzo serdecznie :)
Zostałam nominowana do zabawy Liebsten Award przez Zamrożone :) Serdecznie dziękuję, dziewczyny :* I nudziło mi się, więc post świeci się od głupich obrazków, które tylko utrudniają czytanie... Ale po prostu chciałam je wstawić.
Pozwolę sobie przypomnieć zasady gry:
Nominacja do Liebsten Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogerów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób i informujesz ich o tym (nie można nominować osoby, która cię nominowała) oraz zadajesz 11 pytań.
1.Od jak dawna piszesz?
Trzecia klasa szkoły podstawowej. Wiem, że zanudzałam ludzi swoimi historiami, zaplątała się tam nawet opowieść o Anakinie i Obi-Wanie, którzy rozbili się na naszej Ziemi O,o, i wiem, jakie musiało to być męczące... Przepraszam wszystkich, którzy musieli to znosić... Swojego pierwszego bloga (poświęconego anime Bleach) założyłam mając niecałe jedenaście lat, a więc był to rok dwa tysiące dziesiąty. Chyba. Od tamtej pory pisałam systematycznie, stale zatruwając internety swoimi wypocinami. Jak tak patrzę to już całkiem sporo czasu...
2.Kim jest twój idol? (Imię, nazwisko, ogólnie dane xD)
Wow, nie, bez takich... Za dużo wymieniać. Jest wielu ludzi, których bardzo szanuję i cenię, podziwiam, ale ciężko wybrać jakiegoś "idola". Powiedziałabym, że Rafał Ziemkiewicz. Podkradłam ojcu wszystkie jego książki i naprawdę mam do niego wielki szacunek... Ale nie mogę, bo wciąż mam przed sobą lekturę jego sztandarowego dzieła Michnikowszczyzna. Cenię sobie wykłady prof. Wolniewicza, chociaż nie zgadzam się w nim ze wszystkimi sprawami (choćby jeśli chodzi o pogląd dotyczący transplantacji). Z życia bardziej codziennego, każdego ranka spotykam osoby, które są niesamowicie dobrym przykładem, ale ich wymieniać nie będę. Z muzyki, odkąd skończyłam jedenaście lat, uwielbiam Pidżamę Porno i Strachy na Lachu, więc odpowiem bez wahania: Krzysztof Grabowski. (właśnie teraz leci płyta Marchew w Butonierce). Nie wiem, chyba jednak nie mam jakiegoś konkretnego idola, autorytetu.
3.Czy szczególnie wielbisz jakieś zwierzęta?
Nieee... Chyba nie. Nie jestem typem osoby, która musi pogłaskać każdego pieska, każdego kotka i każdego konika. I chyba żadnego nie wielbię, poza moim Łysym. Nie mam nic przeciwko psom, pod warunkiem, że nie pokażą zębów, bo wtedy dostaje ataku paniki :D Ale kotki są fajne. Kiedyś miałam pięć, przyplątały się na kilka dni, a potem przeprowadziły się do sąsiada... Podsumowując, zwierzątka niespecjalnie mnie lubią, ja się boję, że mnie pogryzą. Tylko mój stary Łysy mnie kocha... Chyba... Mam nadzieje...
4. Jaki jest twój ulubiony film Disneya?
Serio? Czemu wszystkie pytania wymagają ode mnie dłuugich odpowiedzi? Na to się nie da odpowiedzieć normalnie... Ale, spróbujmy... Ale weźmy tylko te animowane, okej? Zawsze bardzo lubiłam Mulan, Tarzana, Małą Syrankę... I na tym się zamknę, bo mogę wymieniać tak całkiem długo. A i jeszcze może mniej znana Atlantyda. Hah, Kida, naprawdę ją uwielbiam. A z produkcji ostatnich lat to pewnie padnie na Krainę Lodu...
5.Czym różni się film od książki i co, według Ciebie, jest lepsze?
Czym różni? No, generalnie książka jest z papieru, a film nie :p A tak poważnie, to wiadomo, że film nie zmusza do myślenia i używania wyobraźni - no jasne, wiem, wiem, są takie, gdzie człowiek myśli, rozważa i odnajduje sens - ale generalnie na ekranie masz pokazane wszystko i wyobraźnie możesz odstawić w kąt. Przy książce każdą scenę trzeba sobie wyobrazić, stworzyć w głowie... Lepsze? Ani to, ani to. Nie jestem zwolenniczką teorii: książka lepsza niż film, uważam, że w każdym pojawiają się lepsze i gorsze przykłady. A tak konkretnie: Milczenie Owiec - książka typowo pociągowa, fajna, ale przecież nie genialna, a film - prawdziwe arcydzieło. Z drugiej strony może, dajmy na to Nędzników. Książka genialna (wiecie ile ja się omęczyłam, żeby zdobyć ten cholerny pierwszy tom? w żadnej księgarni w Lublinie nie było -,-), ale ostatni film nie oddawał jej w odpowiednim stopniu... Wróć! Kiepski przykład, to była bardziej adaptacja musicalu, który jest adaptacją książki... Nieważne. Wiecie, o co mi chodzi? Ale jeśli miałabym wybierać między książką a filmem, postawiłabym jednak na książkę.Tak jakoś...
6. O czym marzysz?
O konkretnych marzeniach się nie mówi, ale o ogółach można: o miłości, rodzinie, podróżach... Śnię o tym, o czym śnią wszyscy. Chciałabym kochać i być kochana, chciałabym zawsze mieć tak dobrą rodzinę, jaką mam, chciałabym zobaczyć cały świat... I zrealizować wszystkie swoje plany. Słowem, być spełniona. Za kilkanaście lat mięć skończone studia i możliwość przyszłości w moim własnym kraju. A tak bliżej, patrząc na te najbliższe dni... Znaleźć w sobie więcej odwagi? Śmiałości? Nie wiem, na najbliższe dni nie mam marzeń, mam cele.
7. Kim chciałaś być, gdy byłaś mała? (5-7 lat)
A to się zmieniało prawie z dnia na dzień, jeśli miałabym być szczera. Idę też po radę do taty, on pewnie wie lepiej ode mnie. Pamiętam weterynarza (wpływ Doktora Dolittle), pielęgniarkę (co moja mama wybijała mi z głowy w każdej wolnej chwili, zresztą bardzo skutecznie), nauczycielkę (co z kolei wybijały mi obie ciotki i babcia), malarkę (haha, to jest akurat zabawne, bo w tej chwili nie wiem nawet, jak pędzel w łapie trzymać). I chyba tyle, w tym wieku były głównie te pomysły :) A tak, chciałabym być też księżniczką.
8.Czy planujesz powiązać swoją przyszłość z pisaniem?
Nie. Jestem za słaba, wielu rzeczy się uczę (mniej więcej w tym celu założyłam tego bloga :)), piszę jedynie dla własnej przyjemności. Nie sądzę, żebym nadawała się do roli pisarza. Niesamowicie szanuję ludzi, którzy potrafią się z tego utrzymać, porwać innych swoich twórczością, stworzyć komuś dzieciństwo.
9. Masz jakieś motto, przysłowie życiowe?
Jestem cholernym leniem i wszystko robię na ostatnią chwilę, więc gdy latam i na szybko załatwiam piętnaście rzeczy, byle się tylko wyrobić, w nerwach powtarzam sobie: Dam radę, zawsze daje. Nie wiem, czy można to nazwać mottem, ale jakoś muszę się uspokoić, no :)
10. Co jest dla Ciebie najważniejsze w życiu?
Wolność. Co to w ogóle jest w o l n o ś ć? - zapyta ktoś z boku. Może jeszcze rodzina. Tak, rodzina jest ważna... Ale, właściwie nie wiem. Możliwość działania. Ale ja się nie nadaje, nie lubię, gdy ludzie się na mnie skupiają... Zbyt mało wiem o życiu, żeby głośno odpowiadać na tak... trudne? pytania. Ale chyba brak ograniczeń. Prawda. Dopiero się uczę odnajdywać sens w absurdach i myśleć, nie powtarzać.
11. Bez kogo/czego nie potrafiłabyś żyć? (Wypisz przynajmniej trzy przykłady)
Hmm... Bez dwóch osób z mojej rodziny, nazwisk tutaj wymieniać nie potrzebuje. A poza tym, bez mojego przyjaciela i bez kilku dobrych koleżanek. Jestem kiepska w nawiązywaniu głębokich relacji z ludźmi, wolę niespecjalnie zaangażowane relacje. Ej, no nie lubię takich pytań, są zbyt skomplikowane na moją prostą, człowieczą głowę. Jest więcej niż trzy, co z tego, że takie niekonkretne :p A bez czego... Nie wiem. O, bez tlenu, tak to na pewno.
Ostatnio nominowałam jedenaście blogów, a głupio mi powtarzać ten sam skład, dlatego tym razem daruję sobie wymyślanie pytań i powtarzanie tego samego schematu. Jeszcze raz dziękuję za nominację i pozdrawiam. Rozdział niedługo!